wtorek, 26 maja 2015

Mamy spot reklamowy?

Nie wiem czy to wpływ naughty boy'a czy własnych doświadczeń (niedługo więcej na temat starej sprawy), ale jestem dumna z tego filmiku, bo wyszedł tak jak chciałam. Zachęcam do oglądania :D
Mamy reklamę?
link in to watch "the naughty boy" inspiration!

piątek, 22 maja 2015

Rozdział 69 część 1/4

- Okej... - Ogarnij się Jane! Wiesz jaki on jest! - Zabierajmy się za te jagody.
- Pieprze te jagody! - popycha mnie na drzewo i ręką, dotykającej mojej piersi, przyciska mnie do niego. Jego płonące oczy wpatrują się w moje przerażone źrenice. I znów to samo! Jego szaleństwo, porywistość, seksowność działają na mnie tak strasznie... tak strasznie mocno. Jego oddech obija się o mój kark. Jest taki ciepły, taki szybki.
Zbyt dużo myślę, a zbyt mało działam! Muszę go powstrzymać od kolejnego seksualnego ataku. Wiem, ze jeśli się mu poddam to będę cierpieć... zresztą znowu.
- Puść mnie. - łapię go za nadgarstek, spoglądając mu się w ciemne oczy i nagle doznaję olśnienia. Po raz pierwszy od dawna nie poczułam tego co on. Kiedy ja byłam zła, on też, kiedy ja byłam w skowronkach to on też, kiedy ja czułam pożądanie, on... tym bardziej. Teraz widzę jego rozszalałe tęczówki, które pragną mojego ciała, ale moje ciało... nie reaguje. Zepsuło się? Czy może odkochało? W końcu... znalazłam przecież Oliviera, który jest udoskonaleniem moich fantazji o męskim osobniku. Może to sprawiło, że Ross stawał się w moim sercu coraz mniejszy i mniejszy.
- Zbierzmy te jagódki i wracajmy. - czuję, ze mam wypieki na twarzy. To albo wina wódki, albo Ross'a.
- Co? Mamy w końcu chwilę dla siebie, a ty jej nie wykorzystasz tylko wracasz do tego pedała! - Ross wpadł w szał. Alkohol. Za dużo wypił. Debil. Po prostu debil.
- Olivier nie jest pedałem.
- Jesteś pewna? Bo przecież jesteś niewiarygodnie seksowna, a ten pajac nawet nie próbuje Cię dotknąć!
- Może po prostu nie jest nachalny jak ty! Słuchaj mnie! Mam Cię serdecznie dosyć! Wiecznie sobie ze mną pogrywasz! Podpuszczasz mnie. Pamiętasz jak Ci kiedyś próbowałam pomóc? Pewnie, ze nie, bo może gdybyś pamiętał to byś tak wszystkiego nie olał.
- Ja Cię olewam? A co ze mną?
- Gówno mnie to obchodzi! - macham ręką, rzucając te cholerne jagody na ziemię i kierując się w stronę plaży. Nie jest mi przykro. Nie jestem wściekła. czuje się wolna. Ta cała historia w końcu dobiega końca. Ross jest dla mnie skończony
- Uuuu! Jane odpada! - krzyczy JJ widząc jak wracam na plażę bez jagód. Z tej całej wściekłości mam łzy w oczach. Kopię pudełko z sokami i odchodzę w stronę domków.
- Jane! - słyszę głos Oliviera.
Mam go gdzieś! Mam wszystko gdzieś. Chce po prostu skończyć wieczne podchody z Ross'em.
- Jane! - alkohol buzuje mi w żyłach. A może to gniew? - Jane! - dopiero teraz dociera do mnie krzyk Oliwiera.
- Co?
- O co chodzi? - pyta się patrząc mi w oczy. Trochę się uspokajam.
- Nic szczególnego. - odwracam wzrok próbując uspokoić łzy.
- Chodzi o Ross'a?
- Skąd wiesz? - pytam zdziwiona.
- Wiesz byłaś z nim w lesie sam na sam, wiec tylko on mógł Cię doprowadzić do szału.
- Po prostu mam go serdecznie dosyć. Nie chce ci opowiadac całej historii.
- Nie musisz.
- Co?
- Wiem, ze was coś łączy. Widziałem Cię w jego teledysku. I to jak na ciebie patrzy. - unosi zalotnie brwi.
- Jak zboczeniec. - uśmiecham się z pogardą.
- Też...
- Słuchaj jesteś dla mnie ważną osobą. - Co? Znamy się kilka dni chłopie. To, ze zamąciłeś mi w głowie to nie znaczy, ze Cię kocham. - Znaczy ważniejszą niż jakakolwiek inna na tym obozie.
" A ty jesteś zdzirą". - W  głowie huczą mi słowa blondyna. Nagle wszystkie jego słowa wzbudzają we mnie niewyobrażalny gniew. Chcę przypieczętować to, że się od niego uwolniłam.
- Chodź.
" Szmata" - Co ja w nim widziałam.
Prowadzę niebieskookiego za rękę do jego domku. Otwieram drzwi i popycham go na łóżko.
"Puszczalska" - Co ja sobie myślałam wracając do niego? Siadam obok Oliviera, delikatnie łapię go pod brodę i całuję go w usta.
- Mam pomysł. - mówi Oliwier, wstając z łóżka i wyciągając z szafki cytrynówkę. - Tequila?
- Co?
- Pokażę Ci. - klęka na jednym kolanie. Bierze kawałek cytryny, który leży obok niedopitej herbaty. przechyla mi lekko głowę. Popija cytrynówkę, a sok z cytryny wylewa mi na szyję, po czym ją całuje.
" I co szmato?' Przyjemne. Czuję jak Oliwier podciąga mi koszulkę.
- Nie. - uśmiecham się i wstaję z łóżka. - Pa! - posyłam mu buziaka i zostawiam chłopaka kompletnie oszołomionego.
Wiem, ze pewnie wiele osób chciałoby zobaczyć jak przypieczętowuję swoje zapomnienie o Ross'ie ostrym..., ale to nie dzisiaj, nie dzisiaj.

_________________________________________________________________________________
Wiem, ze mega krótki, ale nadal nie mam weny a chciałam chociaż dać taki początek po długim okresie czasu. :/