czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 69 część 2/4

Obudziłam się rano w bardzo neutralnym nastroju. Na początku byłam mega przygnębiona, pod prysznicem dostałam ataku radości, a potem znów smutek.
- Jane? - JJ zagląda mi do łazienki.
- Hm? - odwracam się w jej stronę, zaczesując włosy w kucyk. JJ powoli zamyka drzwi łazienki i opiera się o ścianę.
- Co wczoraj Ross zrobił?
- Wkurzył mnie. Nic nowego. - odpowiadam zirytowana malując usta błyszczykiem.
- Ale co on...
- Dobierał się do mnie. - mówię przez zęby. - A ja po prostu tego nie-lub-ię. Przynajmniej nie u niego.. - "już nie!" - dokańczam w myślach.
- I dobrze, że z nim skończyłaś.
- Nawet nie zaczęłam. - mówię. JJ patrzy na mnie wymownie. Eh, po co ja się oszukuję. Wiem, ze to nieprawda. - Czemu właściwie dobrze?
- Bo nie byłabyś jego pierwsze zdobyczą. - JJ spuszcza głowę. Przez chwilę myślę, że zrobi mi się przykro, ale nie dzieje się nic. Zero. Dziwne uczucie.
- Od dawna wiem, ze on woli puszczalskie. Jak preferuje laski, które zaczną mu się ocierać o chuja przy każdym kroku to proszę bardzo. Ja nie zamierzam się w to bawić. A tak właściwie... to co to za laska?
- Ta blondynka z czerwonym pasemkiem.
- Kojarzę. - zatrzaskuję drzwiami i szybko idę w stronę stołówki.
Nie wierzę. Wiedziałam, że ten człowiek potrafi upaść nisko, ale nie tak, żeby posuwać młodsze obozowiczki będące pod jego opieką. Brak słów...
Wchodzę na stołówkę i nie zwracając uwagi na nikogo podchodzę do lady. Nakładam sobie kanapkę i nagle ktoś łapie mnie za biodra. Chcę już przywalić Rossowi w jego tlenioną czuprynę.
- Olivier?
- Hej. - wbija się moje usta jak igła w ludzkie ciało. Nieprzyjemne uczucie. - Gdzie wczoraj uciekłaś?
- Chyba Ci powiedziałam, że nie chciałam... tego, więc zwyczajnie poszłam. - wyrywam się z objęć niebieskookiego i biorę surówkę.
- Co jest? Coś nie tak?
- Eh, Olivier, po prostu mnie zostaw.
- Nie mam takiego zamiaru. - rzucam tacę i wściekła wychodzę ze stołówki.
Jestem zła, napastowana, a w dodatku głodna. Rzucam okiem na grafik i zdaję sobie sprawę, że za parę minut zaczynam matmę. Boże co za masakryczny obóz. Mam ochotę stąd wyjechać...

- Cześć! Siadajcie. - mówię do uczniów. W jednej chwili się odwracam, a w drugiej widzę to słynne czerwone pasemko. Patrzę sie na twarz dziwczyny. Boże... ten wzrok jest okropny. Niczym córka diabła. Phi... do Rossa pasuje jak ulał.
Lekcja przebiega spokojnie, ale wciąż nie mogę się na niej skupić z powodu tej dziewczyny. Może Ross okłamał Jj, albo ona sobie coś... nawymyślała.
- Dobra, koniec lekcji do zobaczenia później. Wszyscy wychodzą, a ja zbieram papiery z biurka.
- I jak się czujesz? - odwracam się i znów widzę to okropne pasemko.
- Z czym się czuję jak? - nie daje po sobie nic poznać.
- Z tym, że twój Ross w ogóle Cię nie szanuje i woli jakieś małolaty.
- On nie jest mój, więc może sobie rović co chce. - odpowiadan ze spokojem, chociaż w środku gotuję się potwornie.
- Nie znam waszego live story, ale przypuszczam, że jesteś mu bliska.
- Powiedział Ci to kiedy Cię posuwał?
- Powiedział - dziewczyna przewraca oczami - "Jest mi obojętna" - spogląda na mnie - Widać było, że kłamał.
- Nie twoja sprawa co o mnie myśli - lekko załamuje mi się głos - Zresztą, nie jest ci przykro, że Ross Cię zaliczył, a teraz ma Cię gdzieś?
- Nie. - odpowiada krótko. - Bo ja mam do niego taki sam stosunek. Zresztą, nie twoja sprawa co o mnie myśli, nieprawdaż? - odwraca się na pięcie i wychodzi.
Siadam przy biurku i wpatruję się w papiery. Bezmyślnie.
- Jane? - o nie. Tylko nie on.
- Czego chcesz Ross?
- Czemu nie " czego chcesz tleniony pajacu?"?
- Już nawet nie chce mi się z tobą droczyć. - blondyn zamyka drzwi od sali. Znów czuję ten niepokój kiedy jesteśmy sami.
- Widziałem jak Raf wychodzi z tej sali.
- Kto?
- No wiesz... blond włosy, czerwone pasmo...
- Aaa... tak, wychodziła stąd.
- Mówiła... Ci coś?
- Tylko tyle, że ciężko jej idzie z matmą. - blondyn wstaje, opiera się się o ławkę i przybliża się do mnie w tym swoim powalającym uśmiechu.
-Powiedz czemu zawsze widć kiedy kłamiesz? - pyta się. Wstaję, opieram się dokładnie jak on i z uśmiechem spoglądam mu w oczy.
- A czemu ty zawsze kłamiesz? - stoimy oko w oko - Idź do tej blondyny. Świetnie się ostatnio bawiliście. - chcę już wyjść, ale blondyn łapie mnie za rękę.
- A co z tobą i Olivierem?
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć to nic nie ma. Rozczarowany?
- Tak właściwie to szczęśliwy.
- A niby to... - nie zdążę dokończyć zdania, a blondyn już łapie moje wargi swoimi. Uwalnia się we mnie to ciepło, którego już dawno nie... co ja do cholery gadam? Chcę żeby mnie puścił... Kocham go, ale nie chcę... nie chcę mieć z nim nic do czynienia. - Przestań.
- Nie. - i znów wbija się w moje wargi. Jego usta są takie ciepĺe, gorące i pewne. Podgryza moją wargę. Uhuhuhu kolego! Zwolnij!
- Ross! - próbuję go odepchnąć, ale na nic moje starania.
- Zrozum, że po prostu Cię kocham.
- Co? - co on znów...
- To co słyszałaś. - ponownie łapie moje wargi.

O godzinie 22.00 wychodzę z domku i kieruję się w stronę jeziora. Nie mogę przestać myśleć o tym, że Ross powiedział... to co powiedział... Muszę być ostrożna. Wiem jaki on jest i pewnie wszystkiego się wyprze.
Siadam na brzegu i wpatruję się w ważki latające nad taflą jeziora.
- Hej! - odwracam się i widzę Ross' a, który siada koło mnie.
- Musimy pogadać.
- Dlaczego laski zawsze muszą wszystko "obgadać".
- Bo po tylu razach ile przez ciebie wiesz... źle się czułam, po prostu chcę mieć pewność, bo Ci nie ufam. - Ross nie daje mi dokończyć i lekko mnie całuje.
- A teraz ufasz?
- Może najpierw to obgadamy - ale go zrobiłam. Hihi.
- Co chcesz obgadać maleńka? - robi taką zabawną minę, a ja wybucham śmiechem.
- Ross! Mówię poważnie. Nie wiem czy twoje " kocham Cię" to prawda czy może właśnie za krzakami stoi jakiś twój kolega by sprawdzić czy wygra jakiś zakład o to, że powiesz, że mnie kochasz.
- Może ujmę to tak, raczej założyłbym się o to, że Cię zaliczę niż o to, że wyznam Ci miłość.
- No może to jest twój sposób, żeby mnie zaciągnąć do łóżka...
- Ja pierdole! NIE! Cholera jasna! Nie! Wiesz ile pomiędzy nami się zadziało. Trzy lata się znamy. Trzy. Może to dziwne, ale w końcu zrozumiałem, że nie jesteś mi obojętna!!!
Kocham Cię, a teraz ty wątpisz, że kochasz mnie?
- Nie. Wątpię w to czy za parę minut sobie nie upatrzysz jakiejś dupeczki i do niej nie polecisz! - chłopak nie wytrzymuje, podbiega do mnie i zaczyna mnie ostro całować. Nie wierzę mu. Nie mogę uwierzyć. A może nie chce?
- Ah. - stękam, ponieważ jego usta schodzą mi na szyję i delikatnie muskają obojczyki. Jane, ty wiesz, że go pragniesz. Nie łączy was tylko pożądanie, ale to coś.
- Dobra. Ja...



11 komentarzy:

  1. Nareszcie rozdział!
    Dlaczego w takim momencie?! Dlaczego?!
    Czy tylko mi się wydaje, czy Olivier założył się z Rossem który pierwszy zaliczy Jane? Albo Ross się ogarnął w co wątpię...
    Świetny rozdział i czekam na next :3
    Inna

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo Sylwia! Cudo!
    Jane kocha Rossa, a Ross w końcu przyznał sie, że kocha Jane!
    Teraz już wszystko musi być idealnie <3
    Nie żeby coś, ale byłoby super, gdyby oni w nexcie... kochali sie no xD
    Taka drobniutka prośba - dodaj nexta jak najszybciej, bo inaczej Cie zajde, porwe i wypuszcze jak dodasz rozdział :*
    Kocham <3
    Ps. Zapraszam do siebie :) storyofraura.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta cała historia, coraz bardziej miesza mi w głowie! Szkoda mi Jane, bo właściwie to dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że niezależnie z jakim nowym chłopakiem się umówi, to i tak nie wyjdzie... Wręcz przeciwnie jest z Rossem, który ciągle jest w jej życiu. W dodatku taki niezdecydowany... Na jej miejscu też bym mu nie ufała, bo ile razy on ją zawiódł? Wciąż znajduje sobie jakąś nową dziewczyne na jedną noc, a potem mówi Jane, że ją kocha...
    Pozdrawiam!
    never-without-you-r5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +DZIĘKUJE, ŻE W MOJE URODZINY XDD ♥

      Usuń
  4. Super czekam na next ♡♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♥♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  5. No w końcu :D
    Rozdział świetny!!!
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezuu czemu w takim momencie nie nie nie ! <3 Rozdział jest świetny poprostu cudowny taki piękny ! <3 Kocham twój sposób pisania jesteś najlepszą pisarką jaka by mogła być czekam zniecierpliwiona na next <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam, czytam i takie WTF nic nie wiem, nic nie pamiętam ... Eh, musiałabym ,,przelecieć (XD) kilka rozdziałów wstecz abym cokolwiek zrozumiała z tego nexta ;x

    Ale Ossik powiedział ,,Kocham cie" o.O No lol XD Obym na kolejny Rossdział nie musiała długo czekać :D

    Zapraszam do siebie:
    http://sometimes-rosslynchstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku nie wiedziałam co on papla... później.. Jaaaa.... to nasz Rossiu i Jane, więc nie nastawiam się na długi związek :P a może na żaden ? nwm kochana ...

    dobra... czekamy na kolejną część - ciekawe jak to rozwiniesz xD
    ::*:*:**:*:*:*::*:**::**:*::**:*::**:::*:**::**:

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow wow i wow :o Cuuudny ♥
    Szybko next :D

    OdpowiedzUsuń
  10. To jest rozdszial 69 wiec licze na cb mordko!
    A tak serio to znalazlam twojego bloga dzisiaj rano i zacxzelam go czytac caly dzien i skonczylam!! Jesem ciekawa czy Ross mowi ze ja kocha tylko dlatego zeby ja przeleciec czy on tak serio ale... U niego malo prawdopodobne szxzere wyzannie. No nic czekam na neksta!! Masz go dodac natychmiast!!

    OdpowiedzUsuń