- Nic. Przepraszam Cię, ale wolałabym teraz zostać sama. Chce iść spać.
- Na pewno?
- Tak. - macham ręką i na chwilę kładę się na poduszce. Tylko gdy słyszę trzask drzwi, ponownie rozwijam papierek. Czytam ta piosenkę, znowu i znowu i znowu. Rodzi się pytanie? O kim to jest? I czy ten papierek znalazł się przypadkiem czy może "specjalnie" go upuścił. Nie, to by było głupie...
Cóż kilka cytatów się zgadza i kilka niekoniecznie... Dobra, większość się zgadza, ale Ross od dawna nie mówił na mnie dziwka. Ale... może on napisał o tym naszym ostatnim "przypadku"...
Nieważne. Nie mam siły nad tym rozkminać.
Zmęczona kładę się spać i odpływam w błogi sen.
Drugiego dnia robią mi wiele badań, które wykańczają mnie do tego stopnia, ze gdy tylko puszczają mnie wolno, padam na poduszkę i idę spać.
Trzeci dzień - leżę. Z nudów po raz ósmy czytam Harry'ego Potter'a, ale ta cała magia znika, kiedy pomiędzy wersami książki, ciągle krąży mi słowo dziwka.
- Cholera! - rzucam książkę na półkę w tym samym momencie kiedy do pokoju wchodzi JJ.
- Jane? Wszystko okej? - powoli podchodzi do łóżka zachowując najwyższą ostrożność.
- Tak. - odpowiadam zmęczona.
- Co to? - O nie! JJ podnosi z podłogi piosenkę Ross'a. Kiedy ją czyta marszczą jej się brwi. - Kto to napisał?
- Ym... - nie chcę jej mówić. Przynajmniej nie teraz.
- Ross... - wściekła zgniata papier. - Ma przesrane! - JJ wybiega z pokoju, a ja nie zdążam jej zatrzymać. Cholera! Nie mogłam tego gdzieś schować? ale nie! Ja muszę walić książką o blat i przy okazji zrzucać wszystko z niego. Próbuję się jakoś to niej dodzwonić, ale na nic moje starania. Nie odbiera. No nic. Nie mogę wyjść, bo oni mnie zabiją. Wszystko w rękach JJ...
- Ross? - Rydel woła mnie z dołu. Jacie, czego ona znów chce? Czy ta blondyna nie może sobie sama z czymś poradzić? Ehh...
- Idę! - niechętnie podnoszę się z łóżka. Zakładam trampki, bo mam pewność, ze będzie kazała wynieść mi śmieci czy skoczyć do sklepu po jakieś badziewie. - Co... Jane? - w drzwiach widzę JJ. Co ona tu robi? Jest wściekła, a a ręku trzyma jakiś papierek. Odruchowo łapię się za kieszeń styłu spodni. O cholera!
- Ross? Możemy porozmawiać? - na twarzy ma ten wścibski uśmieszek, a moja twarz od razu nabiera wściekłego wyrazu.
- Jasne. - odpowiadam przez zaciśnięte zęby.
- Świetnie! - JJ wchodzi do domu, a zdziwiona Rydel zamyka za nią drzwi.
- Myślałem, ze pogadamy na dworze...
- To źle myślałeś. Porozmawiamy tutaj. W twoim pokoju. - mija mnie na schodach i delikatnie szepcze na ucho - Żebyś nie mógł mnie poobrażać jak to zwykle robisz. - i znów się uśmiecha. Zniechęcony idę za nią. Wchodzę do pokoju, a ona zamyka za mną drzwi.
- Więc... - siada na łóżku, a ja wpatruje się w jej każdy wygestykulowany ruch. Kurde... zapomniałem jakie ona ma super ciało. Cycki, tyłek... Ross! Pamiętaj jesteś wściekły i nieugięty, ale... musiała założyć bluzkę z dekoltem. - Gadaj... co to jest? - próbuję przechwycić kartkę, ale w rezultacie ja padam na łóżko, a ona szybko wstaje i zaczyna czytać.
- 'Nigdy nie pokocham Cie na tyle mocno, by Ci zaufać.Po prostu się spotkaliśmy i po prostu Cie wyruchałem". Śliczna piosenka, ale czy odpowiednia na zespół Disney'a.
- Ona nie jest zespołu disney'a!
- Och, naprawdę? Austin? - złość ze mnie kipi jeszcze bardziej kiedy widzę jak ją to bawi.
- Naprawdę. - zachowaj zimną krew.
- Naprawdę? A do kogo ją napisałeś? Do Ally? - jeszcze chwila, a ściągnę z niej tą bluzkę siłą - Do kogo!
- Do nikogo...
- To po co dałeś ją Jane?! - jest wściekła...
- Nie dałem! Wypadła mi!
- No jeśli nawet ci wypadła to nie napisałeś jej od tak! O kim to jest!? Mów! Tylko po to tu przyszłam! Jane jest smutna, przez to...
- Jest? - przejmuję się tym?
- Tak. - prycha i wyczekująco tupie nogą. - O kim? - jej ton trochę zelżał, chyba po tym jak zauważyła, ze "niby" przejąłem się Jane.
- O dziewczynie.
- W to nie wątpię. - syczy.
- Którą znam...
- Nie możesz po prostu się przyznać, że jest o Jane?! - wybucha, co mnie nakręca do granic możliwości.
- Nie jest o Jane! Jest o dziewczynie, która wczoraj przeleciałem, bo miałem na to ochotę!
- Co zrobiłeś?
- Przeleciałem. Pieprzyłem. Ruchałem...
- Co?
- Dobrze, więc po angielsku: Uprawiałem z nią seks. Pasuje?
- Świnia! Bierz sobie tą piosenkę. - rzuca we mnie kartką papieru i trzaska drzwiami.
- JJ! - wychodzę z pokoju próbując ją zatrzymać. - Nie mów Jane!
- A niby czemu? Wiesz gdybyś naprawdę ją lubił to eee... - spogląda siew oczy mojej siostry - nie zrobiłbyś tego jej. Cześć! - trzaska drzwiami. Super!
- Ross? - zagaduje mnie Rydel, ale ja nie mam na nic ochoty.
- Odwal się! - wbiegam do pokoju trzaskając drzwiami. Po raz kolejny chyba napiszę coś czego później będę żałował. Szybko wyrywam kartkę i zaczynam po niej gryzmolić.
Patrzę i głęboko zaglądam Ci w oczy
Z każdym razem mój dotyk sięga coraz dalej
Gdy odchodzisz, błagam byś została
Wołam Cię po 2, 3 razy z rzędu.
Tak zabawną rzec usiłuję wytłumaczyć Ci,
Jak się czuję i tylko dumę mogę za to winić
Pięknie. Cudownie. Kolejna beznadziejna zwrotka. Ale ta przynajmniej umiałaby wszystko wytłumaczyć. Ale teraz Jane raczej nie będzie miała ochoty mnie widzieć.
- Jane! - JJ wpada wściekła, ale uśmiechnięta do sali. Kiedy jednak napotyka mój wzrok mina jej rzednie.
- Co jest? - marszczę brwi.
- Em...
- Wiesz o kim jest ta piosenka?
- No... no tak, ale...
- O mnie?
- Nie, nie o tobie... - o to nawet nieźle. Czyli Ross nie ma mnie za kompletną dziwkę. To nawet miłe... - Ale o dziewczynie...
- Tego nie trudno się domyślić - śmieję się.
- Którą przeleciał...
- To wiadome - nadal nie wiem o co jej chodzi.
- Wczoraj. - Nie.
- Aha. To fajnie.
- Nie jesteś wściekła?
- Nie. - trochę. - Może robić co chce, w końcu my się tylko "przyjaźnimy". Ważne, ze nie jestem owa "dziwką". Heh. - wcale nie jest mi do śmiechu.
- Wiesz co muszę lecieć, przepraszam.
- Nie ma sprawy! Leć! - uśmiecham się do niej i po chwili słyszę już tylko masakrycznie denerwującą ciszę.
- Cześć skarbie? - moja mama wchodzi do sali co mnie bardzo dziwi. Pozwolili jej wyjść z pracy? - Płaczesz?
_________________________________________________________________________________
Pisany na szybko, ale oczywiście całkiem ok
Piosenka Beyonce - Crazy in Love, ale wersja z greya lepsza <3
nie sprawdząłam :/
O matko! Oddaj talentu ;___;
OdpowiedzUsuń~Alex ♡
Jak zwykle wspanialy i z niecierliwoscia czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)) Ciekawe co dalej czekam na nexta :))
OdpowiedzUsuńGrrr... Za duży masz talent!
OdpowiedzUsuńRozdział cudny <3
Naprawdę wspaniały *O*
Tyle akcji i wszystkiego, żże lg;fd;gd;k;f;l *O*
Kocham po prostu <3
Czekam an kolejny ;*
Nie napiszę wymownego komentarza.
OdpowiedzUsuńMoja mina podczas czytania:
C':
Ojacie xD o.O Wrrr świetne !
OdpowiedzUsuńSuper! :D czekam na next :3
OdpowiedzUsuńNie, nie płacze. jasne, że płacze. oni już dawno powinni być razem.
OdpowiedzUsuńCholera, ogarnijcie się. Jak Ross myśli o cyckach kogokolwiek to, ech... Co kobiety lubią w bad boyach!? Cholera, masz być wieczny Jane. Ale pioseneczka słodziutka.
I czemu on jest taki niemiły dla Delly, e?
czekam na next
Czytałaś graya ?
OdpowiedzUsuńcałą trylogie
Usuń1. Niesamowita
2. Do kitu, nie chciałam jje nawet kończyc
3. Na luzie całkiem spoko :)
Aham :)) Moja koleżanka już ileś razy czytała. Hahaha już teraz wiem dlaczego tak dobrze opisujesz rozdziały 18+ xd Planuje przeczytać trylogie .
UsuńBardzo dobra książka i to dziwne, ale kiedy weszłam na jakiegoś bloga o r5 i była scena +18 to od razu rozpoznałam, ze była z Grey'a hah one są bardzo charakterystyczne
UsuńHahaha no wiem xD
UsuńSylciu wez napisz ten kolejny rozdział ^^
OdpowiedzUsuń