środa, 10 grudnia 2014

Rozdział 63

- Co? Jak to się wycofała?
- Nie wiem! No po prostu - była - i znikła. Więc? - więc co? Prawda, pomogłam trochę w napisaniu tej piosenki. Ba! Dzięki mnie nie trafiła ona do kosza, no, ale... w sumie... Zagrałabym w teledysku, w dodatku Ross nie będzie mógł mi nic, a nic zrobić przy tej całej ekipie.
- No dobra. - odpowiadam krzyżując ręce na piersi.
- To chodź. - uśmiecha się do mnie, łapiąc moją dłoń. Co on robi? Spoglądam się na niego zdziwiona, ale on chyba się tym nie przejmuje, bo szybko ciągnie mnie do samochodu. Siadom pomiędzy nim, a jego bratem. Przez całą drogę panuje totalna cisza. Nikt się nawet nie rusza, chociaż mogę przysiąc, że Ross czasami na mnie spoglądał.
Wysiadamy po jakiś 20 minutach jazdy. Znajdujemy się w środku miasta, ale w zamkniętej części. Co? To tutaj będzie to kręcone?
- Ym... Ross? A tak właściwie o czym będzie ten teledysk?
- Ty jesteś moją laską i razem okradamy jubilera, a jakieś dwa dryblasy ganiają nas po mieście. I tyle. - AHA. Wiem, że Ross nie jest takim typowym "Austinem Moonem" jednak, większość ludzi kojarzy pod dość słodkimi i typowo zwykłymi teledyskami. A jak im wyskoczy z takim "rebelskim" czynem to... nie wiem. Śmiać mi się chce.
- Ymm... Jane! Chodź ze mną! - mama Ross'a przywołuje mnie ręką, a ja podążam za nią wprost do... garderoby? Matko święta, a jeśli ta dziewczyna co miała grać była o milion razy szczuplejsza niż ja... nie chce wyglądać jak ta szynka w sznurkach.
Jednak ciuchy pasują idealnie, ale nie są w moim stylu. Nie noszę skórzanych kurtek i porwanych rurek. Do tego ten makijaż... Mam tak czerwone usta, jakbym przed chwilą wypiła krew z każdego kto tutaj jest!

- Okej! Jane! Jane, tak? - kiwam głową - Pierwsza scena jest w barze i kiedy powiem "AKCJA" to z Ross'em macie sobie spojrzeć w oczy i złapać za rękę pod stołem, a później ją puścić. Chyba łatwe, co nie? - chyba dam ciała - DOBRA! Ludzie zaczynamy!
Siadam przy stoliku, na przeciwko Ross'a. NIE! Chłopak zaczyna oblizywać wargi. Czy on próbuje mnie sprowokować? Delikatnie dotykam moją nogą, jego łydkę. Skonfundowany! Jeden do zera tleniony pajacu.
- AKACJA! - dźwięk megafony jest bardziej drażniący niż... niż Ross. Spoglądam mu w oczy. Łał! Jest lepszym aktorem niż człowiekiem, bo w jego oczach nie widzę już tego strasznego podniecenia.
Łapię go za rękę, a kiedy czuję jak palce zaczynają mi się pocić - szybko puszczam.
- OKEJ! Mamy to! Rocky i Riker chodźcie ze mną.
- Niezła gra. - Ross mija mnie szturchając moje ramię. Próbuję mu podłożyć nogę, jednak myśl o tym, ze mógłby ją złamać, a cała praca nad teledyskiem poszłaby w diabli, nie pobudza mnie do działania.
- Jane! Chodź za mną, a Ross idź już do reszty. - reżyser krzyczy na blondyna. Wpadam w dobry nastrój bo wiem, jak bardzo Ross nie lubi gdy się mu rozkazuje. Hihi.


- Teraz tak Jane. Pobiegniesz po schodach wprost za Taylorem, a później rób co Ci będzie kazał, bo i tak podłożymy muzykę, więc... no. To idź! - matko! Ten reżyser tak mnie popchnął, ze omal nie upadłam.
- AKCJA! - wrzeszczy przez swój władczy megafon. Wbiegam za mężczyzną po schodach i wchodzimy, na plan, który ma inicjować sklep jubilerski. Nadal bawi mnie pomysł na ten teledysk.
- Słuchaj Jane... jak wejdziemy, masz się spojrzeć za ścianę i zobaczyć czy jest tam ochroniarz i znów się do mnie odwrócisz. - Taylor daje mi jakieś wskazówki, ale ja chyba... zaczynam się stresować.


Nadchodzi scena, która... w której musimy uciekać. Ja pierdziele, kto to wymyślił?
Ross zbiega za sceny i biegnie w moją stronę. Czuję takie mocne bicie serca jakby to sie działo naprawdę. Jest już przy mnie. Czuję ciepło jego ciała. Łapie mnie za ręce. Spogląda w oczy, jednak chwilę później musi zacząć wypatrywać Taylora.
- I BIEGNIECIE! - reżyser wydziera sie przez megafon, a Ross szarpie mnie za rękę i już po chwili biegnę szybciej niż kiedykolwiek. W scenariuszu mam napisane, ze mam biec wolniej od niego, bo inaczej głupio by to wyglądało.
- I STOP! - zaraz mu wyrwę ten megafon! - Świetnie tutaj się zatrzymujecie i po chwili Jane ty biegniesz w stronę parkingu, a Ross wracasz na plac. Zrozumiano? - kiwam głową i patrzę się na Ross'a, ale on na mnie... nie. Jest już przygotowany to wbiegnięcia na plac. Zasłaniam sobie uszy widząc jak reżyser przykłada mikrofon do ust.
Biegnę... włosy wplątują mi się w usta i motają gdzie popadnie. Te buty są trochę za duże, ale uporczywie biegnę.
Dobra Jane. jesteś na parkingu. Kazano ci znaleźć samochód.
- Jane! Tutaj! - pomocnik reżysera macha mi ręką. Podbiegam do niego, a on daje mi kluczyki i prosi bym udała się na plac główny. Tam mam tylko zabrać Ross'a i odjechać. Chyba dość łatwe zadanko. Wchodzę do samochodu odpalam silnik i czekam na znak reżysera. Ba! Znak? Na ogłuszające dudnienie w moich uszach!
- DOBRA JANE JEDZIESZ! - podjeżdżam autem, a Ross szybko wskakuje nawet nie otwierając drzwi. Popisy... - CIĘCIE! SUPER MAMY TO!
- To już koniec? - pytam się Ross, który teraz majstruje coś przy sznurówce od buta
- Chyba ta...
- ZMIANA PLANÓW!
- O co chodzi? - pyta zdziwiony blondyn, a reżyser wygląda jakby nagle zauważył ducha.
- Cóż... teledysk miał się tutaj skończyć. Waszym odjazdem, ale... no... ekipa pomyślała, ze Jane nagle zatrzyma się na środku drogi, pocałujecie się i ucieknie z łupem. - Matko boska to ostatnie zdanie powiedział tak szybko, że... chwila... POCAŁUNEK?!?!? NIE! N I E. NIE. MA. MOWY.
Nie na wizji, znaczy w teledysku, w którym zobaczą wszyscy.
- No dobra. - Ross potwierdza i po chwili reżyser znika nam z oczu.
- Ross! - krzyczę na chłopaka szturchając jego ramię.
- Nie cykaj się mała. chyba wiesz jak całuje. te usta i ten język były już na wielu innych częciach twojego ciała.
- Jesteś obrzydliwy!
- Zapomniałaś dodać, ze jestem tlenionym pajacem.
- UGRH!
- Złość piękności szkodzi.
- Ty...!
- DOBRA MOI MILI JEDZIEMY!

Parkuję samochodem na pustkowiu.
- Jane?
- Tak? - spoglądam na reżysera, który daje mi kajdanki.
- Masz zakuć nimi Ross'a do kierownicy. - puszcza mi oko. Oh z przyjemnością.

- AKCJA!
Spoglądam się Ross'owi w oczy i po chwili nasze wargi łączą się w pocałunku. Chłopak wkłada mi ręce we włosy,a le ja pamiętam tylko o tym, zęby zakuć go w kajdanki. Jeden ruch, drugi ruch i jego ręka już jest przy kierownicy.
- Co do cholery? - szepcze sam do siebie.
- Suprise. - uśmiecham się do niego zabierając torbę i wychodząc z samochodu.
- CIĘCIE! - tak! Ostatni krzyk w tym dniu!
- Ona miała mnie przypiąć?! - To on nie wiedział? Czy to święta?
- Tak. Nikt Ci nie mówił?
- NIE. - hihi. Coraz lepszy ten dzień.

Ale jednak po powrocie do domu wszystko musi się zepsuć.

Tydzień po nagraniu teledysku siedzę na kanapie jedząc płatki. Teledysk został opublikowany kilka godzin temu, ale mało mnie to obchodzi. Wyświadczyłam mu przysługę. Gdyby tamta laska się nie wycofała być może w ogóle nie byłabym teraz "gwiazdą" teledysku.
Włączam telewizor, nudy, nudy, nudy... chwila! W clever.tv mówią o nowym teledysku R5. Może bym przełączyła, gdyby większość materiału nie była o mnie...
- Wiadomo nam było, ze do teledysku pop-rockowej grupy R5 została zatrudniona modelka Lora Mccasie, a tymczasem zastaliśmy kogoś innego. O ile nam wiadomo dziewczyna nie jest sławna i była wzięta na tak zwane quick-bite, ponieważ Lora w ostatniej chwili się wycofała z niewiadomych powodów. Obecność tej dziewczyny nie zdziwiłaby nas gdyby nie te... zdjęcia. - CHOLERA! Na ekranie pojawia się seria zdjęć, na których jestem ja i Ross. Jak wchodzę do jego domu, jak idziemy przez ulice, a na jednym zdjęciu wyglądamy na pokłóconych. W sumie nic nowego. pamiętam ten moment kiedy w clever.tv raz pojawiło się moje zdjęcie, ale wtedy się tym nie przejęłam. Teraz sprawa jest o wiele poważniejsza. Skąd oni to do cholery mają?
Szybko biorę komórkę w dłoń i dzwonię do Ross'a.
- Ross?
- Widziałem. Jasna Cholera! Przez 3 lata robiłem wszystko, a jeden teledysk psuje wszystko... Musiałaś się zgodzić?
- A więc to moja wina, ze zgodziłam się na TWOJĄ WŁASNĄ propozycję.
- TAK?!
- AHA. To jest chyba najbardziej żałosne co mogłeś powiedzieć. Pieprz się!
- Zaraz Cię będę pieprzył. - o nie! Znów zmienia mu sie to głosu na ten Rossowy ton głosu...
- Dobra mam dość twoich głupich tekstów! MAM CIĘ DOSYĆ, rozumiesz?
- Ja pierdziele! To ja mam Cię dosyć!
- No jasne przed chwilą chciałeś mnie pieprzyć!
- Nadal chce. Ale ty mi niczego nie ułatwiasz... - i znów ma ten swój rossowy głos.
- Dobra, nieważne. Niech TV mówi sobie co chce. Ja mam to gdzieś. W życiu już na mnie nie licz!


_________________________________________________________________________________

Wiem, ze zakończenie z dupy wzięte, ale od 3 dni próbuje to skończyć i nie mogę. Mam w ogóle tak okropny tydzień. W ogóle nic mi się nie chce, nie mam siły na treningach i z każdym dniem jest mi coraz bardziej przykro. Oznaki depresji?
://
Nie sprawdzałąm sory jakby co za błędy, ale naprawde nie miałam siły

4 komentarze: