wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 66

Chciałam biec, ale tylko jak przypomniałam sobie o słowach blondyna, moje nogi wrosły w ziemię. Może po prostu się jemu nie spodobałaś, głupia! Może i tak.
Wyglądam teraz jak jakaś obłąkana lala w ruchomych piaskach, ponieważ moje ciało chce się ruszyć, ale nogi... już niekoniecznie.
- Idź do niego. - mówi JJ nalewając sobie do kubka schłodzonej wody. - Co Ci szkodzi? Może Ross będzie zazdrosny? - puszcza mi oczko. Tak. To jest bardzo dobry argument.
Niestety argument przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, kiedy do domku wparowuje Gwen.
- Wiecie co ten blondyn zrobił?!
- Ross? - pyta znudzona JJ.
- TAK. - odpowiada wkurzona, ściągając przepoconą koszulę i wrzucając ją do przedwojennej pralki. - Prowadzę sobie spokojnie biolę. Te dzieciary jakimś cudem się ogarnęły i wzięły się do nauki. A on wparowuje mi do sali z mikrofonem i się pyta czy gdzieś z nim nie wyskoczę! - siada oburzona na łóżku. - Kaput!
Aż tak Ross'owi zależy na Gwen? Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek wszedł do mnie do domu i mnie o to prosił. No, ale nie chcę się porównywać z Gwen. On jej nawet nie zna, a mnie? Mnie, aż za dobrze.
Chciałam już nie myśleć o tym co powiedziała Gwen i pójść za ciemnowłosym, ale... on znów gdzieś zniknął. Ugrh! I jak zwykle wina Ross'a. Nawet gdy go nie ma, jest jego wina!
Kurde! Znów o nim myślę. Muszę wybić go sobie z głowy i skupić się tylko na niebieskookim.
- Idziemy na obiad? - Gwen łapie za klamkę i wychodzi z domku, kierując się do stołówki.
- Jas... - chce już pójść za blondynką, kiedy JJ łapie mnie za rękę. - Co chcesz?
- Nie zapomniałaś o czymś?
- Mam na sobie ciuchy. Zmyłam rozmazany przez wodę makijaż. Chyba wszystko na miejscu.
- No dobrze, a wiesz jaki dziś dzień?
- 30 czerwiec...? Matko Święta moje urodziny!
- No brawo! - JJ klepie mnie po głowie i idzie w stronę stołówki.
Ja pierdziele. Przez Ross'a, ciemnowłosego, Pamelę,  Gwen i w ogóle przez ten obóz zapomniałam o własnych urodzinach. Nie wierzę.
Zamyślając się nad własną głupotą, nie zauważyłam, ze JJ już dawno poszła do stołówki. Zamknęłam za sobą drzwi i pomknęłam na obiad.

W stołówce było strasznie głośno, ale jakoś dałam radę usłyszeć JJ, która woła mnie do stolika dla opiekunów.
Kiedy siadam i już mam zamiar coś zjeść, wszyscy wstają. Nie wiem co się dzieje. Też chce wstać, ale JJ przytrzymuje mnie ręką.
- STO LAT! STO LAT! NIECH ŻYJE, ŻYJE NAM!!! - rozbrzmiewa wielki hałas na sali. Najpierw śpiewają tylko opiekunowie, ale z czasem dołącza się cała stołówka. Matko! Jak ja nie lubię tej chwili, kiedy nie wiem co zrobić.
- NAJLEPSZEGO JANE! - wrzeszczy JJ na cały głos, a po chwili powtarza to po niej cała stołówka.
Spoglądam się w prawo i widzę... czarnowłosego. Uśmiecha się do mnie. Wszyscy podnoszą kubki i wypijają za mnie toast, ale mnie nie obchodzi nikt poza czarnowłosym. Uśmiecha się do mnie. Puszcza mi oczko. Matko boska...

- Jane? - Gwen patrzy się na mnie z przerażeniem.
- Tak? - jakim cudem jestem już w domku? Nawet nie zauważyłam, że tu weszłam i położyłam się na łóżku. Chyba zbyt dużo myślę o ciemnowłosym.
- Ja spadam na biologię, a JJ na chemię. Zostaniesz sama?
- A mam jakiś inny wybór? Zresztą ja mam matmę za jakieś 20 minut.
- To świetnie.
Padam na łóżko. Nadal nie znam twojego imienia chłopaka enigmy. Cały czas mi gdzieś unikasz...
- Łap to! Nick! - słyszę jakieś wrzaski za oknem. O mój boże! To czarnowłosy i jego durnowaci koledzy. Walczą na balony z woda.
Na chwilę przestaje zwracać uwagę na enigme, bo w tle widzę Ross;a, który zaczepia Gwen przy wejściu do głównego budynku. Na szczęście nie muszę się martwić, bo widzę tylko jak blondynka krzyczy na blondyna, a potem zatrzaskuje mu drzwi przed nosem. Nie wiem jakim cudem, ale nagle Ross patrzy się w moje okno wkurzony. Idealna okazja!
Prostym gestem pokazuje chyba nasze ulubione zdanie dzisiejszego dnia. 2:1 przystojniaczku!
Ross wchodzi do budynku, a mój wzrok znów przenosi się na ciemnowłosego.
Jak masz na imię?

Cholera! Spóźnię się na matmę! Jakim cudem stałam 20 minut w oknie, a on mnie nawet nie zauważył? Złośliwość losu.

Stoję przed budynkiem głównym, ubrana w tą spoconą koszulę, kiedy nagle z rąk wypadają mi podręczniki. Chcę je podnieść, kiedy nagle stykam się ręką z jakimś chłopakiem. Podnoszę wzrok. To on.
Och, jakże to filmowe. Jakby całe moje życie napisała jakaś przewrażliwiona nastolatka z nutką erotyzmu. Tak dokładnie taka osoba.
Jednak teraz się tym nie przejmuje, bo moja cała uwaga skupia się na NIM. Podaje mi książki.
- Najlepszego Jane. - uśmiecha się do mnie i wchodzi do budynku. Co prawda nie przytrzymał mi drzwi, ale... to nie miało znaczenia, bo znów zatrzymałam się w miejscu. Otrząsnęłam się po jakiś 5 minutach. Matma! Ci ludzie tam czekają! A ja znów skończę później. Jestem ciekawa czego uczy enigma.

- A wiec bryły obrotowe. - jak ma na imię? Albo ile ma lat? - To bryły, która jest ograniczona - Co lubi jeść? W którym domku mieszka? - powierzchnią powstałą w wyniku - A co jeśli on ma dziewczynę? W końcu jest tak przystojny... - obrotu jakiejś figury. Rozumiecie?
- EEE...
- No dobra... - dajesz Jane zbierz się w sobie i wytłumacz im to. Po jakiejś pół godzinie zdołaliśmy ogarnąć wszystkie wzory do trzech brył. - Dobra. ja dam wam 2 zadania i rozwiążcie je teraz, a ja pójdę na chwilę do toalety.
Musze się ogarnąć. Wystarczy, ze się trochę poznasz z człowiekiem enigmą, a znów powrócisz do normalnego stylu życia.
- Hej, hej, poczekaj! - no nie. Ross. Ale on nie woła mnie. Woła Gwen. Chowam się za filarem i patrzę jak Ross przytwierdza Gwen do ściany.
- Odwal się. - mówi do niego, ale on nie daje za wygraną.
- Niby czemu?
- Bo nie jestem tobą zainteresowana przystojniaczku.
- No weź... jestem ciacho jak powiedziałaś, głupi tez nie jestem.
- Z tym drugim pozwól, ze się nie zgodzę, ale... Jane z tobą była, wiec trochę od niej o tobie wiem.
- Ja z Jane? Proszę Cię... Byłem z nią, bo akurat nikogo innego nie było. Musiała sobie nawymyślać, kiedy z nią zerwałem. - Co? Co?! CO?! Co za ... płytki idiota. Do tego kłamca. No ja po prostu... UGRH.
Wściekłam się tak bardzo, że wyszłam zza filaru, ale żeby nie musieć teraz oglądać tego tlenionego pajaca to poszłam z innej strony.
- AUĆ! - jestem tak wściekła, ze nawet nie patrze przed siebie. Na kogo wpadłam...? O nie. ENIGMA.
- No i znowu się spotykamy. - czarnowłosy uśmiecha się do mnie, a je odwdzięczam uśmiech.
- No rzeczywiście. Wybacz, ze na Ciebie wpadłam, ale ktoś... mnie wkurzył.
- Czyżby ten blondas?
- Tak. Skąd wiedziałeś?
- Powiedzmy, ze mnie też on nieźle denerwuje.
- No to jesteśmy w tym razem. - uśmiecham się.
- Dobra. Wybacz, ale ja muszę spadać.
- Czekaj! - chłopak zatrzymuje się. - Jak masz w ogóle na imię?
- Olivier. - odchodzi.
Olivier. To słowo brzęczy mi w głowie przez cały dzień.
Olivier.


Powiedzcie "HEJ" Olivierowi :) <3

_________________________________________________________________________________

A więc:

20 kom = nowy rozdział

Wiec macie tutaj nom... kolejny rozdział serii 4.
Za to ja mam do was prośbę: Wejdźcie w tego bloga USSPOM jest to mój blog.
Proszę was wchodźcie na niego jak najczęściej i komentujcie, a ja w zamian postaram się pisać szybciej i więcej.
czyli w sumie

koment+wejścia na USSPOM = "szybsze" i dłuższe rozdziały
i od razu zaobserwujcie, bo to chyba nic nie kosztuje :D

18 komentarzy:

  1. Świetny!
    O Olivier :3
    Nie moge się doczekać nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Supcio :D Czekam na nexta :D !!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Olivier <3 już go lubię :D tylko skoro on też nie lubi Rossa, to kiedy będzie 2:2? no cóż, ciekawa jestem kto wygra tę walkę :3
    i jak zawsze, czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Super czekam na next♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Olivier ^^
    Super rozdział ;)
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty Rozdział :3
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej Olivier. *macha jak tępa psychofanka*
    Shh. Dobra.
    Och, Ross, przywalę ci tak mocno, że nie posklejasz swojej pięknej twarzy :*
    Nie obraża się Jane i mówiłeś coś innego jakieś 4 rossdziały temu (albo coś) .

    Dzisiaj Sylwester! <5
    Ja się będę bawić :p
    Ostro xd


    Whatever.


    Kocham Gwen, dobrze mała. Pjona XD


    Olivier.. Znowu.. Kocham tego slodziaka *-* <5


    ~Sara

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdziaaał! ♥
    Mam nadzieje, że Gwen nie ulegnie i Ross znowu zacznie przystawiać się do Jane, kiedy zobaczy ją i Olowera raaazem!
    Pozdraawiam ♥
    ~Roxanna~

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział czekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny!!!
    Ross kłamca ghr... Już ma po mordzie xddd
    Ciekawe, co wyniknie z tej nowej znajomości...
    Czekam na next :D

    ~ Wera

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm jak pisałaś,że 4 seria będzie taka wow to miałam pierdolca i nie mogłam się jej doczekać ale te rozdziały wciągają mnie na tym samym poziomie co reszta serii xd Czyli nie ma tu nic wow XD Ogólnie blog jest mega ale spodziewałam się po 4 serii czegoś lepszego ;p Może się rozkręci jeszcze - mam nadzieję :D

    Czekam na nexciora

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AAAAAAAAa co z tym sexem z nauczycielami, będzie o tym coś :C?

      Usuń
  12. Super :) Nie mogę się doczekać nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  13. BOSKO ! Oliver ? Oby Ross był zazdrosny o niego i w końcu coś zrobił w sprawie Jane <3 No i kocham Gwen ! Oby nie dała się Rossowi.
    CZEKAM NA NEXT OCZYWIŚCIE !!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny, czekam na next :)
    W wolnym czasie zapraszam do mnie :) http://easy-lovee.blogspot.com/?m=1
    Miłego dnia xx

    OdpowiedzUsuń