Uwielbia szarpać go za koszulkę, wkładać zmarznięte dłonie pod kaptur.. widzieć ten jego seksowny uśmiech, gdy bawiła się sznurkami od jego ulubionej bluzy. Była naprawdę szczęśliwa. Teraz wie, że to wszystko było jej chorą wyobraźnią.. Że gdy odszedł bez pożegnania, w kieszeni tej wyimaginowanej bluzy zostawiła swoje serce...
Kładę się na łóżku, ściągając z siebie katownicze obcasy oraz bardzo opinającą sukienkę. Na moich ramionach ląduje luźna koszulka, a na biodrach dresy.Co się właśnie stało? Nie wiem...Tak naprawdę z tej całej rozmowy można wysunąć jeden wniosek: "Może przyszedł czas pogodzić się z faktem, ze nawzajem robimy sobie w głowie burdel i po prostu się pożegnać?"Tak. To zdecydowanie to. Nie chcę płakać. Nie ma z czego... Nadal będziemy się w jakiś sposób znać, ale sądzę, ze w tej "znajomości" korepetycje odpadają. Z nich zawsze tworzy się jakiś problem, po którym zawsze się kłócimy, a ja mam takich rzeczy dosyć.Kładę się na poduszce i od razu pochłania mnie sen.Trudno jednak o spokojny sen, kiedy myśli kotłują się w głowie.Stoję na urwisku. Moja ciało oplata wiatr. Nie mam na sobie ubrań. Wszędzie widzę śnieg, ale ja odczuwam ciepło. jest, aż za gorąco... duszę się! Pomocy!- Pomocy! - krzyczę zrywając się z łóżka. Co to było? Zazwyczaj po dość smutnych chwilach, śni ci się ważna osoba lub odczuwasz chłód. Ale urwisko i gorąco? Nieważne. To tylko głupi sen.
Na zegarku widnieje godzina 7.00. Niedziela.Wyciągam z szafy getry oraz jakąś bluzę. Jest dziś chłodny dzień, więc ciepłe skarpety też nie zaszkodzą.Na dworze jest taki ziąb, ze widzę własna parę wylatującą z ust.
Wchodząc do domu JJ omal nie upadam o górę śmieci na podłodze. Nie widzę w domu żadnych większych strat. Pomijając kilka kałuż wymiocin to nic złego się nie stało. Zgrabnie niczym baletnica pomykam do pokoju JJ. Już mam zamiar wpaść do jej pokoju z krzykiem, kiedy przypominam sobie, że mogą leżeć tam goli, wtuleni w siebie. Słodkie...Delikatnie uchylam drzwi i wślizguję się przez nie. Na szczęście pokój JJ jest cały czysty. Jest tak jak mówiłam JJ leży wtulona w Drake'a i oboje oddychją w tym samym rytmie. Ale jest jedna różnica. Są ubrani. Kurcze...Widzę jak Drake powoli otwiera oczy. Chyba nie wie, że tu jestem, bo powoli wkłada nos pomiędzy piersi JJ. Lekko odchrząkuję.- JANE! - Drake spada z łózka, a ja pochłaniam się w salwie gromkiego śmiechu. JJ również wypada z łózka, a potem z nutką dezaprobaty w głosie krzyczy na mnie.- Głupia jesteś! - burczy i krzyżuje ręce na piersi.- Przyszłam pomóc Ci posprzątać, ale skoro nie...- Ja też mogę...- Nie. Drake, ty idź. - mówię do niego i wskazuję na drzwi. Drake szybko żegna się JJ, a mnie przybija piątkę.Zaczynamy od dołu, ponieważ góra jest trochę mniej zniszczona.- Jak było? - pytam się wrzucając kolejną butelkę po piwie do worka.- Bosko... - JJ oddycha pełna aprobaty i szczęścia dziecka w głosie. - Był taki delikatny i po prostu... kocham go. - JJ zaczyna płakać ze szczęścia. To dobrze. Ważne są urodziny, które zostaną w naszej pamięci. - Ale teraz mało obchodzi mnie moje szczęście. Mów. - W ogóle przepraszam, ze wyszłam wczoraj tak szybko z imprezy.- Nie masz za co. Widziałam, ze źle się poczułaś. Ale to nieważne. Wyszłaś z Ross'em. Czemu?- Musieliśmy pogadać.- Jane!- Co?- Zrobiłaś to. Z nim. W moim pokoju. Wczoraj. - Cholera. Siadam na podłodze, oddychając ciężko. Zbiera mi się na płacz.- N-n-nie chciałam tego, okej? Myślałam, ze to Szary. No, wiesz Jason, który mnie lubi, szanuje i w ogóle. - szlocham. - Przeklęty alkohol - szepczę bardziej do siebie niż do JJ. - Ja nie chciałam... - w domu JJ rozlega się okrutny szloch. Dziewczyna mocno mnie przytula. Czuję się jakby kazano mi skakać z jakiegoś wysokiego klifu, ale JJ tak mocno mnie ściska, że się duszę. Sen...- Nic złego nie zrobiłaś. Nie ważne, nie myśl o tym co działo się tutaj, tylko o tym co działo się potem.Próbuję jakoś złapać oddech, ale słabo mi to wychodzi.- Usiedliśmy w ogrodzie. Pogadaliśmy. Spytałam się o to czy warto coś jeszcze z nami zrobić czy dać sobie spokój. No... i daliśmy sobie spokój.- On tak postanowił?- Nie. Zanim on coś powiedział, to ja... podsumowałam to. Że... koniec.- Rozumiem. - JJ wygląda na bardziej zmartwioną niż można byłoby przypuszczać. - Ale wiesz... zaprosiłam go po to byście się pogodzili... ale nie w ten sposób.- Co masz na myśli?- Pogodziliście się. Ale w stronę "nie znam Cię", a nie w stronę "zróbmy coś z sobą". Dałaś mu chociaż się namyśleć nad odpowiedzią?- N-nie.- A jak myślisz co by odpowiedział?- Nie wiem. - nie wiem. JJ patrzy się na mnie z politowaniem. Kolejna godzina mija bez słowa. W spokoju sprzątamy dom. Okazuje się, że jest tak zasyfiony, ze zanim się obejrzę mija godzina 17.00. Sprzątałyśmy dom 10 godzin! Co prawda bardzo opornie, bo zjadłyśmy obiad i oglądnęłyśmy nasz ukochany program "Dom snobizmu". W domu zostaje zamkniętych 10 osób i jedna z nich wybierana jest przez producentów jako "kłamca". Kłamie domownikom na ich temat, ale tak naprawdę reszta z nich jest tak snobistyczna, ze również posuwa się do kłamstw. Zadaniem domowników jest odgadniecie kto jest "kłamcą", a w zamian dostają 10.000 dolarów - każdy z nich. Program trochę bezsensu, ale miło się go ogląda. Bezsensu... - Ja będę lecieć! Do jutra! - wychodzę zanim JJ otworzy usta.
W domu jestem około godziny 19.00, ponieważ poszłam jeszcze na zakupy razem z koleżanką, którą spotkałam po drodze.Szybko odrabiam lekcje i kładę się spać.
Pojawiam się w szkole kompletnie niewyspana. Zaczynamy WDŻ-em. Przynajmniej dobre to, ze od samego rana nie będę musiała zbyt dużo myśleć.- Dziś porozmawiamy sobie o... o temacie tabu. Wiadomo. Seks. - i oczywiście na twarzach wszystkich chłopaków pojawia się głupawy uśmieszek. Nie tylko chłopaków. Ale na mojej nie. Seks jest głupi.- Jestem przekonana, że większość z was odbyła już swój stosunek płciowy. - i "dziwnym trafem" spogląda tu na Ross'a. I znów ten uśmiech losu... szkoda tylko, że tyle w nim ironii.... - Ale ważne jest nie tylko odpowiednie zabezpieczenie się, tylko powód dlaczego to robimy... - zaczyna się. Kolejna pogadanka o życiu. Minuty mijają, a pani Skamander nuci kołysankę o tym co jest ważne w naszym "stosunku płciowym".- Bo, dlaczego to robicie?- Bo chcemy wiedzieć jak to jest? - odpowiada sennie Violet.- Racja. Słyszycie o tym tyle mitów, ale to wcale nie jest tak wspaniałe jak na filmach. - jak to nie?
"Ćśśś… - jak to możliwe, że ta sylaba oplata jego język tak, ze wywołuje we mnie takie erotyczne doznania. "
O ile pamiętam to było jak z filmu. Może nawet lepsze. W filmie wcale nie pokazują seksu jako czegoś ulepszonego, tylko pokazują parę, która robi to z odpowiednią osobą.
Dlatego ja czułam się tak dobrze z... O SHIT!
Nie. Z nim koniec. Koniec, no. Znajomi. I tyle. Jest tak jak mówi nauczycielka. W filmie jest pokazane jako coś wielkiego. A w życiu... naturalnie. Nic wielkiego.
_________________________________________________________________________________
Mi się podoba, bo jest takie "cudowne" objawienie na końcu.
Co to tego, ze ludzie mieli stracha, ze kończę bloga.
Teraz jesteśmy w serii 3 - "Klasa Druga"
Jeszcze mam w planach serię 4 - która według mnie będzie fajniejsza niż ta.
I 5 - która będzie ostatnią no i wiadomo, ze bardziej problematyczną, ale i romantyczną, ale nie martwcie się. Na razie nie kończę. Ale powiem wam, ze trudne jest to wieczne ich kłócenie się i godzenie. JA się dziwie, ze wam się to jeszcze nie nudzi.
Seria I - "Cześć, jestem Jane"
Seria II - "Powrót, zmiany, wyjazd"
Seria III - "Klasa Druga"
Seria IV - ???
Seria V - ???
Cóż za tytuły...