czwartek, 25 września 2014

Rozdział 52


Mam prośbę, czy każdy, zanim zacznie czytać, może włączyć sobie tą piosenkę? Time to say Goodbay
_________________________________________________________________________________
- Jane? Gdzie idziesz? - cholera! Czy Jason wszędzie musi mnie zatrzymywać? - Ross?
- Źle się czuję.
- Odprowadzę Cię!
- NIE. Idę z Ross'em. - jestem tak osłabiona, ze nawet nie interesuje mnie co mówię. - Zostań.
Ross nic nie mówiąc wychodzi za mną. Na ulicy ledwo stąpam po ziemi, trzęsąc się na zbyt wysokich obcasach. Ross bierze mnie pod ramię, a ja - choć bardzo chcę - nie mam siły protestować.
- Dzięki... - i po raz kolejny wymiotuję. Nienawidzę, kiedy moi wrogowie mi pomagają, a ja czuję się taka słaba i uniżona.
Choć niby bardzo tego nie chcę, mój dom jest coraz bliżej. Rodzice śpią, więc jeśli bardzo cicho wejdziemy, to nic złego się nie stanie.
- Mam wejść z Tobą? - pyta, kiedy opieram się o płotek na tarasie.
- Pogadajmy. Ale tutaj jest dobre miejsce. - Tak. Taras na tyłach mojego domu. Nigdy go nie lubiłam. Urządzony w stylu doskonałych właścicieli domu. Kiedyś znienawidzony, dziś wydawał się idealnym miejscem by pogadać. Usiadłam w dużym fotelu "muszli", a Ross naprzeciwko mnie. Podkuliłam nogi, a całą twarz zasłoniłam włosami. Denerwuje się...
- Więc... - delikatnie odgarniam szparę miedzy włosami, by lepiej widzieć Ross'a. Kurcze... jego brązowe oczy wbijają się we mnie jak szpilki. Serce mi przyśpiesza.
- Zrobiliśmy to. Znowu. - Jeny, w jego głosie jest tyle ekscytacji małego dziecka, ale i tyle seksapilu dorosłego faceta. To mieszanka wybuchowa.
- Tak. - czemu ja się uśmiecham!? - Ale nie chodzi o to...
- To o co? Już Ci mówiłem! Ja jakoś próbowałem Cię powstrzymać, no ale znasz mnie...
- Znam. - potwierdzam. - I żałuję tego. - dodaje szeptem.
- Co?
- Nic. Chodzi mi o to. - moje ręce zaczynają odtwarzać wielką gestykulację. - Raz jest tak, że: nie nawiedzę Cie i w ogóle wyjdź, a raz pocałuj mnie i  w ogóle. Wiesz...
- Wiem. - i tyle? Wiem? Faceci. - Chodzi o to, ze albo damy sobie spokój, albo nadal będziemy krążyć w tym kole. - Wiec, co robimy? - Nie wiem. Co mam zrobić?Nie chcę dać sobie z nim spokoju. Idźcie własnymi ścieżkami - też mi coś. Ale nie chcę też wiecznie się z nim kłócić i nienawidzić. Kiedyś skończy się to, albo tym, ze się znienawidzimy, albo zakochamy. jest bardzo cienka granica między tym, a tym i bardzo łatwo jest stanąć po złej stronie. Jedno słowo za dużo...
- Nie wiem.
- Powiedz po prostu, ze albo niech będzie jak będzie, albo koniec i się nie znamy, Tak będzie prościej...
Wiesz Ross czasami nie warto iść prostymi ścieżkami! Chce mi się wymiotować, ale teraz jest mi przykro. Wykaż empatię... co by powiedzieli ludzie widząc naszą sytuację... Te 3 lata razem. Pozornie mały czas, ale... ale jednak.
Powiedz coś! Błagam...
- A jak ty chcesz? Wiesz... żeby było jak?
- Po prostu - wzdycha - nie wiem.
Łzy zaczynają mi lecieć ciurkiem. Nie wiem czy to efekt alkoholu czy...
Czy to nie absurdalne, że zazwyczaj dobre wspomnienia doprowadzają nas do łez...
Ross wstaje z fotela i podchodzi do mnie klękając.
- Płaczesz?
- Nie. - tak.
- Nie przykrywaj się włosami.
- Nie mów mi co mam robić.
- Jak się czujesz?
- Ale co...
- Wszystko już okej, po tym alkoholu?
- Tak. Mniej więcej.
- To dobrze.
Wstaję z fotela i jedyne czego teraz chcę to iść spać. Cholera! Drzwi są zamknięte!
- Nie wejdę. - nadal zasłaniam się włosami.
- Nie mieliśmy gadać? 
- Chyba już pogadaliśmy...
- Czyli.
- Czas powiedzieć żegnaj. - Odwracam się w stronę drzwi, by Ross nie zauważył moich łez. Szloch wprawia moje ciało w drganie. Jestem bezsilna...
Ross schodzi z tarasu, nic nie mówiąc.
Po chwili jednak się zatrzymuje i czuję jak się odwraca. Ma łzy w oczach? Nie, w końcu to Ross...
- Będę... tęsknił. - każdy jego krok jest coraz cichszy, aż w końcu nie słyszę już nic.
- Ja też. - mówię sama do siebie i wyjmuję klucze z torebki, o której zapomniałam.

_________________________________________________________________________________

Szczerze jest mi przykro. Ten rozdział osobiście nie jest mistrzowski jest krótki w cholerę, ale mnie doprowadził do łez. Szczerze...
Kacełki was, ale to nie koniec 3 serii dla dociekliwych...
To początek

16 komentarzy:

  1. omg już myślałam, że kończysz tego bloga :( ufff Nannana nie wierze w to że się wzruszyłam :) Piękny rozdział ;* ! ehhh rozczuliłam się tutaj .

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu... To takie mega smutne ;ccc
    Nie beczłam, ale się mega wzruszyłam ;ccc
    I jeszcze ta piosenka ;'(
    Smutno ;ccc Bardzo smutno ;ccc
    Ale rozdział naprawdę cudowny <333
    Czekam an kolejny ;*
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  3. Ryczę! Łzy mi lecą ciurkiem, zupełnie jak Jane. ;( wzruszyłam się tym rozdziałem. Krótki ale niezwykły. Kurwa, zawsze to powtarzam. Czekam na dalszy ciąg kochana :*
    ~Julia

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy tylko ja się ryje jak głupia XD
    Nwm, czy ze mną jest coś nie ten no?
    Cudo*__*
    -Alex ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu nie no Ross! Nie no Jane! Jak mogliście?! Jesteście dla siebie stworzeni to nie może być koniec! Czekam z niecierpliwością na next :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieeee why tobzrobilas oni mieli byc razem nie lubie jak ross placze nienawidze prosze cie spiknij ich spowrotem
    Ale jak zwykle rozdzial boski xd
    Pisz dalej zycze weny

    OdpowiedzUsuń
  7. Przesadziłąś. jestem teraz załamana. jest mi bardzo przykro. napraw to, byle szybko
    nie wiem co napisać. zawsze piszę długie komentarze, ale teraz nie mogę. jest mi zbyt przykro.
    czas powiedzieć żegnaj? gówno prawda.
    jest mi przykro.
    rossomefanfiction

    OdpowiedzUsuń
  8. Jfhstdjgogudtsjfylfygjtsglfufkblxgojjfufjfudgbxfafkxjxgfsif.

    Z
    SAMEGO
    RANA
    TAKIE
    COŚ.

    Nie żyjesz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezuu to jest takie smutne , aż sama sie popłakałam ;/ Najlepszy rodział! Czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny tylko strasznie krótki :-( Czekam na kolejna czesc *_* ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział , kiedy było zakończenie to już się bałam że nie będzie więcej rozdziałów, ale na szczęście napisałaś że będzie jeszcze : D Uważam że rozmowa Jane i Ross'a nie jest skończona, pewnie też przez to że już Jane czuła że będzie płakać . Oni prędzej czy później będę musieli być razem ( takie moje przypuszczenie, pasują do siebie ) Jestem bardzo ciekawa co dalej, więc z niecierpliwością czekam na następną część a zarazem na nowy rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział dobry, serducho poruszył ale spodziewałam się bardziej spektakularnej rozmowy ... *rozczarowana* ehh xd

    Ciekawe co będzie dalej :O

    PS. Piszesz te dialogi tak,że nie wiem kiedy kto mówi -_- xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Popłakałam się.. Z powodu tego rozdziału ale tez z tego że myślałam że to juz koniec tego bloga. Ale jak przeczytałam notkę pod rozdziałem cieszyłam się jak głupia:)) masz talent dziewczyno. Taki krótki rozdział a tak wzrusza..

    OdpowiedzUsuń
  14. Popłakałam się *o* :c

    OdpowiedzUsuń
  15. Jezu... pierwszy raz przy czytaniu jakiego kolwiek bloga się popłakałam :'( jeju... ten blog jest poprostu boski !! <3

    OdpowiedzUsuń