Mam prośbę, czy każdy, zanim zacznie czytać, może włączyć sobie tą piosenkę? Time to say Goodbay
_________________________________________________________________________________
- Jane? Gdzie idziesz? - cholera! Czy Jason wszędzie musi mnie zatrzymywać? - Ross?
- Źle się czuję.
- Odprowadzę Cię!
- NIE. Idę z Ross'em. - jestem tak osłabiona, ze nawet nie interesuje mnie co mówię. - Zostań.
Ross nic nie mówiąc wychodzi za mną. Na ulicy ledwo stąpam po ziemi, trzęsąc się na zbyt wysokich obcasach. Ross bierze mnie pod ramię, a ja - choć bardzo chcę - nie mam siły protestować.
- Dzięki... - i po raz kolejny wymiotuję. Nienawidzę, kiedy moi wrogowie mi pomagają, a ja czuję się taka słaba i uniżona.
Choć niby bardzo tego nie chcę, mój dom jest coraz bliżej. Rodzice śpią, więc jeśli bardzo cicho wejdziemy, to nic złego się nie stanie.
- Mam wejść z Tobą? - pyta, kiedy opieram się o płotek na tarasie.
- Pogadajmy. Ale tutaj jest dobre miejsce. - Tak. Taras na tyłach mojego domu. Nigdy go nie lubiłam. Urządzony w stylu doskonałych właścicieli domu. Kiedyś znienawidzony, dziś wydawał się idealnym miejscem by pogadać. Usiadłam w dużym fotelu "muszli", a Ross naprzeciwko mnie. Podkuliłam nogi, a całą twarz zasłoniłam włosami. Denerwuje się...
- Więc... - delikatnie odgarniam szparę miedzy włosami, by lepiej widzieć Ross'a. Kurcze... jego brązowe oczy wbijają się we mnie jak szpilki. Serce mi przyśpiesza.
- Zrobiliśmy to. Znowu. - Jeny, w jego głosie jest tyle ekscytacji małego dziecka, ale i tyle seksapilu dorosłego faceta. To mieszanka wybuchowa.
- Tak. - czemu ja się uśmiecham!? - Ale nie chodzi o to...
- To o co? Już Ci mówiłem! Ja jakoś próbowałem Cię powstrzymać, no ale znasz mnie...
- Znam. - potwierdzam. - I żałuję tego. - dodaje szeptem.
- Co?
- Nic. Chodzi mi o to. - moje ręce zaczynają odtwarzać wielką gestykulację. - Raz jest tak, że: nie nawiedzę Cie i w ogóle wyjdź, a raz pocałuj mnie i w ogóle. Wiesz...
- Wiem. - i tyle? Wiem? Faceci. - Chodzi o to, ze albo damy sobie spokój, albo nadal będziemy krążyć w tym kole. - Wiec, co robimy? - Nie wiem. Co mam zrobić?Nie chcę dać sobie z nim spokoju. Idźcie własnymi ścieżkami - też mi coś. Ale nie chcę też wiecznie się z nim kłócić i nienawidzić. Kiedyś skończy się to, albo tym, ze się znienawidzimy, albo zakochamy. jest bardzo cienka granica między tym, a tym i bardzo łatwo jest stanąć po złej stronie. Jedno słowo za dużo...
- Nie wiem.
- Powiedz po prostu, ze albo niech będzie jak będzie, albo koniec i się nie znamy, Tak będzie prościej...
Wiesz Ross czasami nie warto iść prostymi ścieżkami! Chce mi się wymiotować, ale teraz jest mi przykro. Wykaż empatię... co by powiedzieli ludzie widząc naszą sytuację... Te 3 lata razem. Pozornie mały czas, ale... ale jednak.
Powiedz coś! Błagam...
- A jak ty chcesz? Wiesz... żeby było jak?
- Po prostu - wzdycha - nie wiem.
Łzy zaczynają mi lecieć ciurkiem. Nie wiem czy to efekt alkoholu czy...
Czy to nie absurdalne, że zazwyczaj dobre wspomnienia doprowadzają nas do łez...
Ross wstaje z fotela i podchodzi do mnie klękając.
- Płaczesz?
- Nie. - tak.
- Nie przykrywaj się włosami.
- Nie mów mi co mam robić.
- Jak się czujesz?
- Ale co...
- Wszystko już okej, po tym alkoholu?
- Tak. Mniej więcej.
- To dobrze.
Wstaję z fotela i jedyne czego teraz chcę to iść spać. Cholera! Drzwi są zamknięte!
- Nie wejdę. - nadal zasłaniam się włosami.
- Nie mieliśmy gadać?
- Chyba już pogadaliśmy...
- Czyli.
- Czas powiedzieć żegnaj. - Odwracam się w stronę drzwi, by Ross nie zauważył moich łez. Szloch wprawia moje ciało w drganie. Jestem bezsilna...
Ross schodzi z tarasu, nic nie mówiąc.
Po chwili jednak się zatrzymuje i czuję jak się odwraca. Ma łzy w oczach? Nie, w końcu to Ross...
- Będę... tęsknił. - każdy jego krok jest coraz cichszy, aż w końcu nie słyszę już nic.
- Ja też. - mówię sama do siebie i wyjmuję klucze z torebki, o której zapomniałam.
_________________________________________________________________________________
Szczerze jest mi przykro. Ten rozdział osobiście nie jest mistrzowski jest krótki w cholerę, ale mnie doprowadził do łez. Szczerze...
Kacełki was, ale to nie koniec 3 serii dla dociekliwych...
To początek
omg już myślałam, że kończysz tego bloga :( ufff Nannana nie wierze w to że się wzruszyłam :) Piękny rozdział ;* ! ehhh rozczuliłam się tutaj .
OdpowiedzUsuńJezu... To takie mega smutne ;ccc
OdpowiedzUsuńNie beczłam, ale się mega wzruszyłam ;ccc
I jeszcze ta piosenka ;'(
Smutno ;ccc Bardzo smutno ;ccc
Ale rozdział naprawdę cudowny <333
Czekam an kolejny ;*
Katarina
Ryczę! Łzy mi lecą ciurkiem, zupełnie jak Jane. ;( wzruszyłam się tym rozdziałem. Krótki ale niezwykły. Kurwa, zawsze to powtarzam. Czekam na dalszy ciąg kochana :*
OdpowiedzUsuń~Julia
Czy tylko ja się ryje jak głupia XD
OdpowiedzUsuńNwm, czy ze mną jest coś nie ten no?
Cudo*__*
-Alex ♡
Jezu nie no Ross! Nie no Jane! Jak mogliście?! Jesteście dla siebie stworzeni to nie może być koniec! Czekam z niecierpliwością na next :D
OdpowiedzUsuńNieeee why tobzrobilas oni mieli byc razem nie lubie jak ross placze nienawidze prosze cie spiknij ich spowrotem
OdpowiedzUsuńAle jak zwykle rozdzial boski xd
Pisz dalej zycze weny
Przesadziłąś. jestem teraz załamana. jest mi bardzo przykro. napraw to, byle szybko
OdpowiedzUsuńnie wiem co napisać. zawsze piszę długie komentarze, ale teraz nie mogę. jest mi zbyt przykro.
czas powiedzieć żegnaj? gówno prawda.
jest mi przykro.
rossomefanfiction
Jfhstdjgogudtsjfylfygjtsglfufkblxgojjfufjfudgbxfafkxjxgfsif.
OdpowiedzUsuńZ
SAMEGO
RANA
TAKIE
COŚ.
Nie żyjesz.
Jezuu to jest takie smutne , aż sama sie popłakałam ;/ Najlepszy rodział! Czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńPiękny tylko strasznie krótki :-( Czekam na kolejna czesc *_* ;)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next :-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział , kiedy było zakończenie to już się bałam że nie będzie więcej rozdziałów, ale na szczęście napisałaś że będzie jeszcze : D Uważam że rozmowa Jane i Ross'a nie jest skończona, pewnie też przez to że już Jane czuła że będzie płakać . Oni prędzej czy później będę musieli być razem ( takie moje przypuszczenie, pasują do siebie ) Jestem bardzo ciekawa co dalej, więc z niecierpliwością czekam na następną część a zarazem na nowy rozdział :))
OdpowiedzUsuńRozdział dobry, serducho poruszył ale spodziewałam się bardziej spektakularnej rozmowy ... *rozczarowana* ehh xd
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie dalej :O
PS. Piszesz te dialogi tak,że nie wiem kiedy kto mówi -_- xD
Popłakałam się.. Z powodu tego rozdziału ale tez z tego że myślałam że to juz koniec tego bloga. Ale jak przeczytałam notkę pod rozdziałem cieszyłam się jak głupia:)) masz talent dziewczyno. Taki krótki rozdział a tak wzrusza..
OdpowiedzUsuńPopłakałam się *o* :c
OdpowiedzUsuńJezu... pierwszy raz przy czytaniu jakiego kolwiek bloga się popłakałam :'( jeju... ten blog jest poprostu boski !! <3
OdpowiedzUsuń