poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 58



Obudziłam się około 3.00. Ross'a nie było obok mnie. Rozglądnęłam się po pokoju i zauważyłam, ze siedzi przy biurku i gryzmoli coś na kartce.
- Co robisz? - zapytałam, a blondyn podskoczył na krześle. - Haha! - zaśmiałam się, a chłopak spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Piszę...
- Piosenkę?
- No. Raczej nic do szkoły.
- To oczywiste. - wstaję z łóżka i podchodzę do niego. - Powiedziałaś co powiedziałaś. Kiedy słowa ranią ciężko jest nie zapomnieć. Ale coś w mojej głowie nie chce się 'zresetować'. Nie możesz jeszcze zrezygnować z nas. Nie, wo-oh... I? Co dalej?
- Jakbym wiedział to bym napisał! To jest do bani! - Ross bierze kartkę do ręki i już zamierza ją podrzeć, ale ja szybko ją przechwytuję.
- Nie. To jest dobre, ale być może nie na pisanie o 3 nad ranem. Czekaj...może... Twoja miłość była taka prawdziwa. - podaję mu kartkę. - I?
- Może być, tylko co dalej? - pyta, a ja przyglądam się jego tablicy ze zdjęciami. Łał! Ross wygląda na tych fotografiach prawdziwiej... naturalniej - Już mam. - szepnął, a ja przeczytałam wers o jakimś "polu magnetycznym". - Ale teraz znów ma pustkę. - syknął i zaczął stukać długopisem po swoim kroczu.
- Hej, hej, hej, hej, hej! Spokojnie z tym długopisem. - uśmiecham się do niego. - Pozwól mu odsapnąć.
- Mam! - złapał długopis w rękę i zaczął pisać. - Pierwsza zwrotka. Resztę zostawię Rocky'emu. Rzucił kartkę w bok i po chwili rzucił się na łóżko. - Chodź do mnie!
- Chyba śnisz.
- Nie. Ale zaraz zasnę. Chyba, że zajmiesz się nim. - mówi pokazując na krocze.
- Ty się lecz na głowę, bo chyba zbyt mało snu Cię ogłupia.
- Nie czemu? Kiedyś mi TO zrobiłaś.
- No ej! - uśmiecham się. - Byłam pijana, no! - pajac.
- Pijana czy nie, fakt faktem. No chodź! - rozkłada ręce, a ja z udawaną niechęcią wpadam w jego ramiona. Czasami ten bałwan umie być spoko. Przytulam się do niego. Czuję jego żel pod prysznic. Jest niesamowity. Łącząc się z ciepłem jego ciała tworzy odurzającą mieszankę. Wkładam nos w jego szyję, a on powoli obraca mnie na plecy. Ja pytam się co to ma być, co to ma znaczyć? Nigdy w życiu sobie tego nie wybaczę. Jego nos najpierw muska mi usta, a później zatapiamy się w pocałunkach. Ross próbuję włożyć mi rękę pod koszulkę, ale w porę się otrząsam.
- Co my robimy? Zostaw!
- Całujemy się? - odpowiada sarkazmem.
- A nie powinniśmy.
- Czemu niby? Ja przecież...
- "Robię zawsze co chcę" - tak słyszałam to - przewracam oczami.
- Naprawdę nie chcesz? - Ross przelizuje wargi i delikatnie podnosi prawą brew. Cholera.
- Niezmiernie kusisz, ale...
- "Ale nie chcę całować się z tlenionym pajacem" - tak ja też to słyszałem, ale... czy to coś złego?
- Z tobą wszystko jest złe.
- O, nie, nie, nie, nie, nie... ze mną wszystko jest niegrzeczne.
- No racja. Ale ja nie jestem taka niegrzeczna jak ty, więc...
- Więc może się rozkręcisz?
- Nie.
- A co boisz się?
- Nie i nie prowokuj mnie! - grożę mu palcem.
- Dobra. Ja idę spać. - zarzuca na siebie kołdrę i odwraca się w stronę okna. Kładę się obok niego. Kurcze... ignorancja tak głupio wpływa na psychikę człowieka, ze masz ochotę zrobić wszystko, by dana osoba, nie była już na ciebie obrażona. Ale niestety inteligencja jakoś ratuje mnie z opresji.

Nad ranem promienie słońca rażą moje powieki i szybko wstaje z łóżka. Ross'a znów nie ma. Pewnie je śniadanie, a ja też czuję się mega głodna. Ubieram na siebie jakąś jego koszulkę, która sięga mi do kolan. Jestem prawie pewna, ze będzie się z ze mnie śmiać.

- Cześć! - Rydel wita mnie z uśmiechem kiedy schodzę po schodach. - Uważaj Ross będzie zły, to jego ulubiona koszulka.
- Naprawdę?
- Nie, ale często ją nosi, aż przesiąkła jego perfumami. - Rydel odwraca się, a ja od razu, wącham rzecz. Rzeczywiście pachnie jak on. Jeszcze ktoś pomyśli, ze jesteśmy razem, Zwłaszcza JJ. JJ! Boże, przez to, ze przytulałam się do Ross'a zapomniałam o niej. Łzy momentalnie pojawiają mi się w kącikach zielonych oczu. Lecę szybko do pokoju Ross'a i zdejmuje jego koszulkę. Dokładnie w tym momencie chłopak wchodzi do pokoju. Ma na sobie tylko ręcznik, który zwisa mu z bioder, a ja stoję w samym staniku. Mięśnie na jego brzuchu napinają się pod wpływem skompromitowania.  Ale nie obchodzi mnie to! Najważniejsza jest teraz JJ! Kolejna porcja łez napływa mi do oczu. Ross przedostaje się przez bajzel w swoim pokoju i łapie mnie za ramiona.
- Płaczesz? - nie, kurde, oczy mi się pocą!
- Nie... - mówię przez noc przecierając oczy rękawem. Ross przytula mnie, tak mocno, a jednak tak lekko jak to możliwe. Wtulam nos w jego pierś, która pachnie podobnie jak jego koszulka.
- Lubię, gdy przytulasz się do mnie półnaga. - uśmiecha się flirciarsko.
- Nawzajem pajacu. - uśmiecham się przez łzy. - Ale muszę iść.
- Do JJ?
- Ym... nie. Do domu pewnie rodzice mnie szukają. - jasne, że do JJ tleniony bałwanie.
- No okej... - widać, ze nie jest przekonany, ale jest też zbyt zapatrzony w siebie, by skumać, ze kłamię. Pociągam nosem tak mocno, ze po chwili cała pierś mi się trzęsie.
Zabieram resztę swoich rzeczy z podłogi. Coraz bardziej chce mi się płakać. Chcę już wyjsć z pokoju, ale Ross się do mnie odzywa.
- Ona żyje.
- Skąd wiesz?
- Czuje. Nie no dobra, tak serio to dzwoniłem do szpitala i wszystko ok.
- No okej.
Wychodzę z jego domu i od razu kieruję się do szpitala.

Na recepcji pytam się, gdzie JJ ma pokój. Na szczęście nie muszę długo szukać, bo jest na tym samym piętrze.
- Mogę? - pytam się lekarza, który akurat opuszczał salę.
- A kim pani jest?
- Siostrą.
- No dobrze. - kłania mi się i wychodzi zostawiając mnie z JJ.
Wygląda dobrze. Nie ma już śladów krwi. Ma tylko głowę owiniętą bandażem.
- I jak tam?
- Dobrze. - odpowiada mi uśmiechnięta. - Nic mnie już nie boli.
- A co się właściwie stało. Zgasło światło i... co?
- Ludzie zaczęli biegać i jak wybiegliśmy na dwór, to ktoś mnie popchnął i rozbiłam sobie głowę. Cała historia. - kończy, a ja przytulam ją dość mocno... - Chwila... - o nie. - Ty nie perfumujesz się męskimi wodami o ile mi wiadomo. - zwęża oczy i o chwili klaszcze w dłonie. - Spałaś u Ross'a. Wiedziałam! Czyli wszystko poszło zgodnie z... - po chwili przerywa widząc mój wzrok.
- Zgodnie z czym?
- Niczym.
- JJ! Co ty wymyśliłaś? Gadaj!
- Ał! Moja głowa!
- Przestań udawać i gadaj. - mówię na skraju wytrzymałości.
- No bo... wymyśliłam z Violet, ze gdy zgasimy światło, to Ross na pewno wyratuje ciebie. Zaczęłyśmy krzyczeć i uciekać z wszystkimi, ale szybciej zamknęłyśmy drzwi od pokoju, do którego weszliście.
- Po pierwsze: skąd wiedziałaś, ze to wypali? Po drugie: żyjesz w jakimś filmie? Przestań nas swatać! Mam tego dosyć!
Wychodzę trzaskając drzwiami. Mam dosyć jej, tego Halloween, Ross'a.
Mam dosyć tego miasta!

_________________________________________________________________________________

Chcę serię 4!!!

12 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się popsuło.. Nie ważne xD
      Cudowny rozdział! Nie mogę się doczekać następnego. Niesamowicie piszesz :)

      Usuń
  2. Ale genialny ^^
    Dla mnie ta seria jest równie cudowna, co pozostałe <333

    ROSS I JANE ^^
    Jej! Kocham i ich! <333

    A JJ miała plan ;3
    Ow yea! genialna jest ;D

    Czekam na kolejny rozdział ;*
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest wspaniale. Ty jestes wspaniala
    Ross i jane razem sa wspaniali a ja czekam na wspanialy i szybki next ktory ty wspaniale napiszesz xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne *-* pisz szybko kolejny rozdział bo nie przeżyje kolejnych tygodni... XD
    Krótko było :c

    Jane + Ross o 3 rano? Naughty wraca , yeah :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny!!!! Teraz tylko czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Whohoh , super rozdział ! Ciekawa jestem co dalej .Che już sezon XD

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku *.*
    To jest jeden z moich ulubionych rozdziałów. Nie wiem, ma w sobie coś specjalnego.
    JJ, jak ja Cię lubię :D
    Dobra, cudowny rozdział, oddaj talent... Pewnie powinnam napisać coś jeszcze, ale jestem zajęta sama wiesz czym ;)
    Czekam na next :D
    xoxo
    ~Bekuś~

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogę to wszystko opisać jednym słowem - genialne.
    Piszesz świetnie.
    Jesteś moją idolką. Moją królową. Mam wrażenie, że każdy ostatni rozdział to największy klejnot w twojej koronie, ale potem dodajesz kolejny jeszcze bardziej genialny.
    Jessu... wspaniałe. Chciałbym tak pisać.
    Czekam na next. Mam nadzieję, że pojawi się szybko bo jak czekałam na to dostawałam obsesji. Wchodziłam na twojego bloga 24567826896 razy dziennie.
    Życzę weny i pozdrawiam
    r5-sny-nie-spelnione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Chcesz serię czwartą? TO PISZ SZYBCIEJ. No kobieto, ileż można czekać. Już włosy sobie z głowy rwałam, ale na szczęście, dzisiaj wchodzę, jest rozdzialik.
    No to ładnie.
    Tak mi się podoba.
    Siadam, czytam. I najslodsza rzecz - Jane wtula się w pierś Rossa. ŁIIIIIIIII. Cieszę się jak dzieciak.
    Tak ma być, tak ma być. JJ taka zajebsita - poświęca się dla slusznej sprawy. A ta guuuupia Jane, zamiast być z Rossem, to nie.
    No cholera jasna, możecie przestać zachowywać się jak dzieci? Mam tego dość!
    Okej, czekam na next, wiadomka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Każdy chce już serie czwartą! (ale oczywiście trzecia też jest świetnaaa).
    Ja tu się wyraże jak moja poprzedniczka...
    Już sobie włosy z głowy wyrywałam, ale na szczęście rozdzialik jest XD
    Oczywiściee nie poganiam cię...
    No, ale nooo XD
    Jeśli chodzi o sam rozdział to...
    Ja naprawdę nie wiem skąd ty bierzesz te pomysły na te teksty Rossaa!
    Nie dość, że opowiadanie strasznie wciąga, to jescze można się przy nim pośmiać. Hah :D

    Pozdrawiam ;**

    http://never-without-you-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń