niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 29

Może zabrzmi to trochę pusto, ale za liczbę ostatnich komentarzy nie powinnam nic dawać, bo to wyglądało tak jakby nikt mnie nie czytał. Ale z tego, ze mam dobre serduszko daje wam ten oto rozdział.

Nie wiem co we mnie wstąpiło, ze się zgodziłam. Może przez ten pocałunek? Może przez to, ze mnie nie obmacywał przy tym jak się całowaliśmy. No, ale mam mu teraz powiedzieć „nie”? Wiem jaki on jest i jeśli mu odmówię to znowu coś wypapla albo gorzej. Zgodziłam się. Zgodziłam się. Ponownie uległam. Nie mogę sobie tego wyobrazić. Jak ja mogę być taka głupia? Pewnie tylko dlatego tu przyszedł!
- No to super. Widzimy się o 18.00 po wycieczce. – powiedział i wstał. – Hej Jane?
- Co?
- Nie chcesz iść ze mną?
- Gdzie…?
- No do Drake’a Johna’a Doll’ego. Jest tam też Lara i JJ, więc.
- Nie sory, ale nie interesuje mnie tam ten wasz pornograficzny kącik.
- No chodź! Jakby nam odwaliło to ktoś nas ogarnie.
- Ale ja… - chciałam coś powiedzieć, ale  blondyn pociągnął mnie do pokoju Drake’a.
Kiedy tylko tam weszliśmy dopadł mnie zapach alkoholu oraz różnych owocowych smaków. No tak nauczyciele wyczują papierosy, ale elektryki już nie. Oczywiście stała tam też Szisza, ale przypuszczam, że była odłożona na późniejszą porę. Wszyscy siedzieli na ziemi i grali w karty. JJ siedziała Drake’owi na kolanach, a Lara szeptała coś Dollemu na ucho i oboje potem patrzyli na Johna i zaczynali się śmiać. Biedny John. Tak po prawdzie z tego całego stada był najnormalniejszy.
- O Ross. Wreszcie! Jane? – zapytał lekko zdziwiony Drake.
- Tak. Wiecie zawsze taka osoba nas trochę ogarnie. – powiedział z udawanym szeptem Ross. – Ej co wy robicie? Karty serio? Dawaj to! – powiedział i wyrwał Dollemu piwo. Dopił je do końca po czym powiedział, ze ma ochotę zagrać w butelkę. Co prawda nie miałam ochoty zagrać, ale Ross popchnął mnie na podłogę, po czym wszyscy zaczęli mnie namawiać, aż się zgodziłam. W sumie u Ross’a raz grałam w butelkę. Tylko, ze teraz mam 4 napalonych facetów oraz dwie zdziry. Tak mówię tak o JJ, chociaż jest moją przyjaciółką. Teraz jednak widzę, ze wpadła po uszy i Drake chyba to samo. Pierwszy kręcił Dollary. Wypadło na Larę.
- Oj Lara, Lara, więc skoro tak ładnie mi się przed chwilą spowiadałaś to teraz powiedz wszystkim co mówiłaś o Johnie! – powiedział z satysfakcją na co Lara się przestraszyła. Szczerze byłam ciekawa.
- Więc... mówiłam, że jesteś debilem, bo jeszcze nie przeleciałeś żadnej laski, bo pewnie nic nie masz w spodniach. – powiedziała na co wszyscy się zaśmiali i nawet John, bo był już nieźle spity i nie rozumiał nic  z tego co się do niego mówiło. Następna kręciła Lara. Wypadło na Ross’a.
- No Rossiu! Ty już wesz co masz zrobić. – powiedziała i usiadła mu okrakiem na kolanach. Po czym on zaczął ją całować od dekoltu, aż po usta. Tak szczerze zrobiło mi się smutno. A dlaczego? Bo po raz kolejny mnie wykorzystał. Wystarczyło, ze mnie pocałował, a ja uległam. Jak zwykła dziwka. Kiedy już przestali i oderwali się od siebie Ross wziął butelkę i zakręcił. Wypadło na JJ.
- Więc Jane ( tak JJ nazywał czasami Ross) skoro mamy tu je dwie o tym samym imieniu to czemu nie…? – powiedział sam do siebie. – JJ pocałuj Jane, ale tak długo i namiętnie. – powiedział, a źrenice mu się rozszerzyły. Co proszę? Nie wiedziałam, ze on ma jakieś lesbijskie fantazje. Nie ja tego nie zrobię.
- Wiem, ze Jane tego nie zrobi… - powiedziała JJ jakby czytała mi w myślach. – Dlatego trzymaj i do dna. – powiedziała i dała mi pół whiskey. Nie chciałam tego pić. Nie mogłam. Ale wszyscy spojrzeli się na mnie wzrokiem typu „luzerka”. Nie wiem czy jestem podatna na wpływy czy nie, ale wiem jedno. Głowę mam słabą i szybko mi odbija, więc po połowie butelki praktycznie nie byłam sobą. Wypiłam ją. Chwilę zaczekali, aż totalnie odpłynę i rzucę się w wir zabawy.
- Już? – zapytał Ross, a ja tylko uśmiechnięta pomachałam głową. Po chwili JJ do mnie podeszła i mnie mocno pocałowała. Co prawda nie była taka dobra, jak Ross, ale dało się wytrzymać. Po chwili skończyła i wzięła butelkę do ręki i zakręciła.  Wypadło na Johna.
- Więc John, skoro Jane się tak rozluźniła to czas na twoją kolej. Pocałuj ją 2 razy mocniej niż Ross Larę. – powiedziała. Jako i ja i John byliśmy pijani totalnie nam odwaliło. John na mnie wpadł i zaczął mnie całować od brzucha, aż po usta i powrotem. Nagle stało się coś czego bym się nie spodziewała. Ktoś zrzucił ze mnie Johna. To był Ross. Wyglądał na wściekłego.
- Stary co ty odwalasz? – krzyczał Doll i razem z nim Drake.
- Ross przestań się z nim bić zostaw go! Co w Ciebie wstąpiło? – krzyczała JJ.
- Rossy kochanie! – tu odezwała się Lara. Jednak żadne z ich krzyków, nawet Johna nie odciągnęły go od niego. Zaczęli się szarpać po ziemi. Ostatnią osobą, która mogła tu coś zrobić byłam ja.
- Ross! ROSS! – wrzasnęłam na całe gardło, tak, ze mnie zabolało. – Zostaw go do jasnej cholery!
Ross nagle wstał i spojrzał się po wszystkich, Każdy patrzył na niego ze zdziwieniem łącznie ze mną. Po chwili odzyskałam zdrowy rozsadek. Wzięłam Ross’a za rękę i wyprowadziłam go z tego pokoju.
- Jane. Hej! Gdzie ty z nim idziesz! Wracaj kotuś! – krzyczała Lara.
- To nie twoja sprawa blondyno! Idę go uspokoić, więc się nie wtrącaj tym piejącym głosikiem. – krzyknęłam będąc już za drzwiami. Wepchnęłam Ross’a do pokoju i zamknęłam go na klucz. Kazałam mu usiąść na łóżku, a sama krążyłam po pokoju jak szalona.
- Co Cię do cholery napadło! Gramy sobie w butelkę, a ty nagle rzucasz się na swojego kumpla!
- Wiesz ja…
- Nie chce na razie Cie słuchać. Ty posłuchaj mnie. Masz zamiar być taki?
- Nie, ja…
- Ross! Ty jesteś błędem! Znalazłeś się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie! – wykrzyknęłam, ale nagle zasłoniłam sobie usta dłonią, ponieważ dotarło do mnie to co powiedziałam. To co właśnie powiedziałam… było gorsze niż to co on zrobił przez te wszystkie lata. – Ross, ja…
- Nie zostaw mnie! Wiem jaki jestem, ale na pewno jestem tu gdzie miałem być! To ja jestem błędem? Cholerna dziwka! Ja mam karierę, dziewczyny, sławę, pieniądze, rodzinę, która się o mnie troszczy! A ty? Suka z byle jakim facetem, któremu daje dupy kiedy chce. Do tego z wiecznie nieobecnymi rodzicami i grosza przy duszy! JA jestem błędem? Jak mogę nim być mając wszystko co powinien mieć człowiek, a nawet więcej! A ty? Nawet nie masz rodziców! – wykrzyczał i teraz to on zasłonił sobie usta dłonią, jednak w jego oczach nadal panował szał. – Jane ja…
Zaśmiałam się. Teraz w końcu zobaczyłam dlaczego mu uległam. To nie przez to, ze mnie całował. Nie przez to, że mnie rozbierał. Jak patrzy na nas obcy człowiek to jesteśmy kompletnie różni. Lecz kiedy my na siebie patrzymy widzimy siebie samych. Jesteśmy do siebie tak podobni, ze to aż niemożliwe. W pewnym, ale nie romantycznym, pod żadnym pozorem NIE ROMANTYCZNYM sensie, nie mogliśmy bez siebie żyć. On rozumiał mnie, a ja go. Oboje.
- Wiesz co? Nic nie mówmy to będzie okej.
- Dobra. To co teraz? Wracamy?
- Ty wracaj. Te zabawy to nie dla mnie.
- No dobra, ale wiesz jako twój ulubiony Naughty Boy powinienem wziąć coś swojego!
- Niby co? – zapytałam zakłopotana.
- Ciebie!!! – krzyknął i zarzucił mnie na plecy.
- Ross nie! To mi przypomina to wtedy kiedy…
- Ta. No i co z tego? Lecimy się dalej bawić. Teraz ja jestem trzeźwy i ty, więc pograjmy z tymi debilami w karty, zamiast znów się bić.
- A właśnie dlaczego się z nim pobiłeś?
- Bo yyy… - wiedziałam jaka jest odpowiedź, ale chciałam usłyszeć to z jego ust. – Zobaczyłem, ze zabrał mi moje gumy, a jeszcze zostało tyle lasek. Jutro planuję zaliczyć ze trzy minimum.
- Zabrałeś swój notes?
- Nigdzie się bez niego nie ruszam.
- A co z Larą?
- Ona nie musi nic wiedzieć.
- Jesteś okropny. – powiedziałam z oburzeniem.
- Ale Cię kręcę. – powiedział z satysfakcją i wróciliśmy do pokoju gdzie przed chwilą toczyła się bójka. Ross przeprosił Johna i zaczęliśmy grać w karty. Oczywiście Ross obściskiwał się z Larą co mnie brzydziło, ale i dołowało. Nie dlatego, ze Ross całuje inną. Tylko to, ze ta dziewczyna jest oszukiwana przez takiego pozera, który skrywa przed nią inne dziewczyny i to kim naprawdę jest.

_________________________________________________________________________________

Nie wiem ile osób mnie czyta, ale z komentarzami jest coraz gorzej. Eh life is brutal... ale mam serduszko i piszę dla was. :D

I tu mój mały edit, który niektórzy widzieli na fejsie, ale ja go kocham





21 komentarzy:

  1. Ja Cię kocham Sylwia i na mój kom możesz liczyć xD hehe rozdział świetny ale ja nadal czekam na coś erotiko ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Nie no Ross'iu zazdrosy :D Nextaa :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Huhuhu następny zajebisty rozdział jak zawsze . Czekam na następny :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  4. TEŻ KOCHAM TEN EDIT!
    A rozdział jest niesamowity, więcej takich! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ejj no ja chce NEXT W TRYBIE NOW ;3 Bardzo fajny rozdział ;3 Ross był zazdrosny o Jane ^_^ hahaha XDD to było takie O.o a zarazem Aww <333

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie zawsze komentuje ale ty wiesz ze zawsze czytam ;) Blog superasny a rozdzialy coraz ciekawsze. Zawsze nie moge sie ich doczekac. Zycze weny i czasu na pisanie bo masz tyle blogow ze mozna sie pogubic. Masz lape do pisania. Nie moge doczekac sie kolejnego :*:* Jestes super i choc nie zawsze bede komentowac to zawsze bede czytac :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie martw się ilością komentarzy :) ważne, że niesamowicie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty rozdział. Naprawdę potwornie mi sie podoba jak piszesz.. Kocham takiego Rossa *^* xDD
    "W pewnym, ale nie romantycznym, pod żadnym pozorem NIE ROMANTYCZNYM sensie, nie mogliśmy bez siebie żyć. On rozumiał mnie, a ja go. Oboje. " Śliczne słowa, naprawdę =D
    Z niecierpliwością czekam na nexta. Życze weny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest boski! A gdybym nie zostawiła komentarza, to i tak musisz wiedzieć że ja ZAWSZE czytam.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie wierze. Ross zazdrosny o Jane! Nigdy bym o tym nie pomyślałam. Rozdział jak zwykle mega. Dawaj nam tu nexta. Now! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj Sylwia :( Nie przejmuj się komentarzami ... twoje blogi są najlepsze ! Uwielbiam je ! I nie mogę sie doczekać nexta <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem, czy przeczytasz ten komentarz, ale ja chciałam Cię przeprosić, bo czytam Twoje blogi, od kiedy tylko udostępniłaś 1 roździał w The Real Story, a jeszcze nigdy nic nie skomentowałam.. A więc piszesz genialnie, ale o tym dobrze wiesz, a ja jestem uzależniona od wszystkich Twoich blogów, parę razy dziennie patrzę, czy może gdzieś nie dodałaś roździału.. A ten roździał jak zawsze świetny i już nie mogę się doczekać nexta ^^ Nie przejmuj się małą liczbą komentarzy, bo i tak my wszyscy czytamy Twoje blogi <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piateczka - ja też wchodze pary razy dziennie aby luknąć czy nie ma czegoś nowego :D
      ALE jak ma się nie przejmować brakiem komów? Nie jest Bogiem i nie wie ile osób Ją czyta... a po co ma się produkować dla 3 osób? Komentarze dają siłe na to aby pisać nexty! :D

      Są komy=są nexty=a jak są nexty to jest radocha xD

      Usuń
    2. Ale i tak Sylwia wie, że pisze super i że my ją kochamy :D

      Usuń
    3. Tak ale im więcej komów tym większa motywacja do pisania ;3

      Usuń
  13. BOSKI rozdział Ross zazdrosny o Jane ahh :D Dawaj mi tu szybko next :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja czytam twoje rozdziały ZAWSZE <33 Ostatnio mam problemy z komentowaniem, bo raz mi się dodają, a raz nie... Rozdział świetny i czekam na next ale PROSZĘ! Ja ciebie BŁAGAM! Ross on musi zostać Naughty a jak zakocha się w Jane... ;// Ale czekam na next i jestem ciekawa, co się dalej stanie <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro się zakocha, to sie i odkocha xD

      Usuń