Nie wiem co
we mnie wstąpiło, ze się zgodziłam. Może przez ten pocałunek? Może przez to, ze
mnie nie obmacywał przy tym jak się całowaliśmy. No, ale mam mu teraz
powiedzieć „nie”? Wiem jaki on jest i jeśli mu odmówię to znowu coś wypapla
albo gorzej. Zgodziłam się. Zgodziłam się. Ponownie uległam. Nie mogę sobie
tego wyobrazić. Jak ja mogę być taka głupia? Pewnie tylko dlatego tu przyszedł!
- No to
super. Widzimy się o 18.00 po wycieczce. – powiedział i wstał. – Hej Jane?
- Co?
- Nie chcesz
iść ze mną?
- Gdzie…?
- No do
Drake’a Johna’a Doll’ego. Jest tam też Lara i JJ, więc.
- Nie sory,
ale nie interesuje mnie tam ten wasz pornograficzny kącik.
- No chodź!
Jakby nam odwaliło to ktoś nas ogarnie.
- Ale ja… -
chciałam coś powiedzieć, ale blondyn
pociągnął mnie do pokoju Drake’a.
Kiedy tylko
tam weszliśmy dopadł mnie zapach alkoholu oraz różnych owocowych smaków. No tak
nauczyciele wyczują papierosy, ale elektryki już nie. Oczywiście stała tam też Szisza,
ale przypuszczam, że była odłożona na późniejszą porę. Wszyscy siedzieli na ziemi
i grali w karty. JJ siedziała Drake’owi na kolanach, a Lara szeptała coś Dollemu
na ucho i oboje potem patrzyli na Johna i zaczynali się śmiać. Biedny John. Tak
po prawdzie z tego całego stada był najnormalniejszy.
- O Ross.
Wreszcie! Jane? – zapytał lekko zdziwiony Drake.
- Tak.
Wiecie zawsze taka osoba nas trochę ogarnie. – powiedział z udawanym szeptem
Ross. – Ej co wy robicie? Karty serio? Dawaj to! – powiedział i wyrwał Dollemu
piwo. Dopił je do końca po czym powiedział, ze ma ochotę zagrać w butelkę. Co
prawda nie miałam ochoty zagrać, ale Ross popchnął mnie na podłogę, po czym
wszyscy zaczęli mnie namawiać, aż się zgodziłam. W sumie u Ross’a raz grałam w
butelkę. Tylko, ze teraz mam 4 napalonych facetów oraz dwie zdziry. Tak mówię
tak o JJ, chociaż jest moją przyjaciółką. Teraz jednak widzę, ze wpadła po uszy
i Drake chyba to samo. Pierwszy kręcił Dollary. Wypadło na Larę.
- Oj Lara,
Lara, więc skoro tak ładnie mi się przed chwilą spowiadałaś to teraz powiedz
wszystkim co mówiłaś o Johnie! – powiedział z satysfakcją na co Lara się
przestraszyła. Szczerze byłam ciekawa.
- Więc... mówiłam, że jesteś debilem, bo jeszcze nie przeleciałeś żadnej laski, bo pewnie
nic nie masz w spodniach. – powiedziała na co wszyscy się zaśmiali i nawet
John, bo był już nieźle spity i nie rozumiał nic z tego co się do niego mówiło. Następna kręciła
Lara. Wypadło na Ross’a.
- No Rossiu!
Ty już wesz co masz zrobić. – powiedziała i usiadła mu okrakiem na kolanach. Po
czym on zaczął ją całować od dekoltu, aż po usta. Tak szczerze zrobiło mi się
smutno. A dlaczego? Bo po raz kolejny mnie wykorzystał. Wystarczyło, ze mnie
pocałował, a ja uległam. Jak zwykła dziwka. Kiedy już przestali i oderwali się
od siebie Ross wziął butelkę i zakręcił. Wypadło na JJ.
- Więc Jane
( tak JJ nazywał czasami Ross) skoro mamy tu je dwie o tym samym imieniu to
czemu nie…? – powiedział sam do siebie. – JJ pocałuj Jane, ale tak długo i
namiętnie. – powiedział, a źrenice mu się rozszerzyły. Co proszę? Nie
wiedziałam, ze on ma jakieś lesbijskie fantazje. Nie ja tego nie zrobię.
- Wiem, ze
Jane tego nie zrobi… - powiedziała JJ jakby czytała mi w myślach. – Dlatego trzymaj
i do dna. – powiedziała i dała mi pół whiskey. Nie chciałam tego pić. Nie mogłam.
Ale wszyscy spojrzeli się na mnie wzrokiem typu „luzerka”. Nie wiem czy jestem
podatna na wpływy czy nie, ale wiem jedno. Głowę mam słabą i szybko mi odbija,
więc po połowie butelki praktycznie nie byłam sobą. Wypiłam ją. Chwilę zaczekali, aż
totalnie odpłynę i rzucę się w wir zabawy.
- Już? –
zapytał Ross, a ja tylko uśmiechnięta pomachałam głową. Po chwili JJ do mnie
podeszła i mnie mocno pocałowała. Co prawda nie była taka dobra, jak Ross, ale
dało się wytrzymać. Po chwili skończyła i wzięła butelkę do ręki i
zakręciła. Wypadło na Johna.
- Więc John,
skoro Jane się tak rozluźniła to czas na twoją kolej. Pocałuj ją 2 razy mocniej
niż Ross Larę. – powiedziała. Jako i ja i John byliśmy pijani totalnie nam odwaliło.
John na mnie wpadł i zaczął mnie całować od brzucha, aż po usta i powrotem.
Nagle stało się coś czego bym się nie spodziewała. Ktoś zrzucił ze mnie Johna.
To był Ross. Wyglądał na wściekłego.
- Stary co
ty odwalasz? – krzyczał Doll i razem z nim Drake.
- Ross
przestań się z nim bić zostaw go! Co w Ciebie wstąpiło? – krzyczała JJ.
- Rossy
kochanie! – tu odezwała się Lara. Jednak żadne z ich krzyków, nawet Johna nie odciągnęły
go od niego. Zaczęli się szarpać po ziemi. Ostatnią osobą, która mogła tu coś
zrobić byłam ja.
- Ross!
ROSS! – wrzasnęłam na całe gardło, tak, ze mnie zabolało. – Zostaw go do jasnej
cholery!
Ross nagle
wstał i spojrzał się po wszystkich, Każdy patrzył na niego ze zdziwieniem łącznie
ze mną. Po chwili odzyskałam zdrowy rozsadek. Wzięłam Ross’a za rękę i wyprowadziłam
go z tego pokoju.
- Jane. Hej!
Gdzie ty z nim idziesz! Wracaj kotuś! – krzyczała Lara.
- To nie
twoja sprawa blondyno! Idę go uspokoić, więc się nie wtrącaj tym piejącym
głosikiem. – krzyknęłam będąc już za drzwiami. Wepchnęłam Ross’a do pokoju i zamknęłam
go na klucz. Kazałam mu usiąść na łóżku, a sama krążyłam po pokoju jak szalona.
- Co Cię do
cholery napadło! Gramy sobie w butelkę, a ty nagle rzucasz się na swojego kumpla!
- Wiesz ja…
- Nie chce
na razie Cie słuchać. Ty posłuchaj mnie. Masz zamiar być taki?
- Nie, ja…
- Ross! Ty
jesteś błędem! Znalazłeś się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie! –
wykrzyknęłam, ale nagle zasłoniłam sobie usta dłonią, ponieważ dotarło do mnie
to co powiedziałam. To co właśnie powiedziałam… było gorsze niż to co on zrobił
przez te wszystkie lata. – Ross, ja…
- Nie zostaw
mnie! Wiem jaki jestem, ale na pewno jestem tu gdzie miałem być! To ja jestem
błędem? Cholerna dziwka! Ja mam karierę, dziewczyny, sławę, pieniądze, rodzinę,
która się o mnie troszczy! A ty? Suka z byle jakim facetem, któremu daje dupy
kiedy chce. Do tego z wiecznie nieobecnymi rodzicami i grosza przy duszy! JA
jestem błędem? Jak mogę nim być mając wszystko co powinien mieć człowiek, a
nawet więcej! A ty? Nawet nie masz rodziców! – wykrzyczał i teraz to on
zasłonił sobie usta dłonią, jednak w jego oczach nadal panował szał. – Jane ja…
Zaśmiałam
się. Teraz w końcu zobaczyłam dlaczego mu uległam. To nie przez to, ze mnie
całował. Nie przez to, że mnie rozbierał. Jak patrzy na nas obcy człowiek to
jesteśmy kompletnie różni. Lecz kiedy my na siebie patrzymy widzimy siebie
samych. Jesteśmy do siebie tak podobni, ze to aż niemożliwe. W pewnym, ale nie
romantycznym, pod żadnym pozorem NIE ROMANTYCZNYM sensie, nie mogliśmy bez
siebie żyć. On rozumiał mnie, a ja go. Oboje.
- Wiesz co?
Nic nie mówmy to będzie okej.
- Dobra. To
co teraz? Wracamy?
- Ty wracaj.
Te zabawy to nie dla mnie.
- No dobra,
ale wiesz jako twój ulubiony Naughty Boy powinienem wziąć coś swojego!
- Niby co? –
zapytałam zakłopotana.
- Ciebie!!! –
krzyknął i zarzucił mnie na plecy.
- Ross nie!
To mi przypomina to wtedy kiedy…
- Ta. No i
co z tego? Lecimy się dalej bawić. Teraz ja jestem trzeźwy i ty, więc pograjmy
z tymi debilami w karty, zamiast znów się bić.
- A właśnie
dlaczego się z nim pobiłeś?
- Bo yyy… -
wiedziałam jaka jest odpowiedź, ale chciałam usłyszeć to z jego ust. –
Zobaczyłem, ze zabrał mi moje gumy, a jeszcze zostało tyle lasek. Jutro planuję
zaliczyć ze trzy minimum.
- Zabrałeś
swój notes?
- Nigdzie się
bez niego nie ruszam.
- A co z
Larą?
- Ona nie
musi nic wiedzieć.
- Jesteś
okropny. – powiedziałam z oburzeniem.
- Ale Cię
kręcę. – powiedział z satysfakcją i wróciliśmy do pokoju gdzie przed chwilą
toczyła się bójka. Ross przeprosił Johna i zaczęliśmy grać w karty. Oczywiście
Ross obściskiwał się z Larą co mnie brzydziło, ale i dołowało. Nie dlatego, ze
Ross całuje inną. Tylko to, ze ta dziewczyna jest oszukiwana przez takiego
pozera, który skrywa przed nią inne dziewczyny i to kim naprawdę jest.
_________________________________________________________________________________
Nie wiem ile osób mnie czyta, ale z komentarzami jest coraz gorzej. Eh life is brutal... ale mam serduszko i piszę dla was. :D
I tu mój mały edit, który niektórzy widzieli na fejsie, ale ja go kocham
Ja Cię kocham Sylwia i na mój kom możesz liczyć xD hehe rozdział świetny ale ja nadal czekam na coś erotiko ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietne! Nie no Ross'iu zazdrosy :D Nextaa :D
OdpowiedzUsuńJa chcę next!!! < 333
OdpowiedzUsuńHuhuhu następny zajebisty rozdział jak zawsze . Czekam na następny :DDDD
OdpowiedzUsuńTEŻ KOCHAM TEN EDIT!
OdpowiedzUsuńA rozdział jest niesamowity, więcej takich! :)
Bo to dla cb robilam : D
Usuńejj no ja chce NEXT W TRYBIE NOW ;3 Bardzo fajny rozdział ;3 Ross był zazdrosny o Jane ^_^ hahaha XDD to było takie O.o a zarazem Aww <333
OdpowiedzUsuńJa nie zawsze komentuje ale ty wiesz ze zawsze czytam ;) Blog superasny a rozdzialy coraz ciekawsze. Zawsze nie moge sie ich doczekac. Zycze weny i czasu na pisanie bo masz tyle blogow ze mozna sie pogubic. Masz lape do pisania. Nie moge doczekac sie kolejnego :*:* Jestes super i choc nie zawsze bede komentowac to zawsze bede czytac :D
OdpowiedzUsuńNie martw się ilością komentarzy :) ważne, że niesamowicie piszesz!
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. Naprawdę potwornie mi sie podoba jak piszesz.. Kocham takiego Rossa *^* xDD
OdpowiedzUsuń"W pewnym, ale nie romantycznym, pod żadnym pozorem NIE ROMANTYCZNYM sensie, nie mogliśmy bez siebie żyć. On rozumiał mnie, a ja go. Oboje. " Śliczne słowa, naprawdę =D
Z niecierpliwością czekam na nexta. Życze weny <3
Rozdział jest boski! A gdybym nie zostawiła komentarza, to i tak musisz wiedzieć że ja ZAWSZE czytam.
OdpowiedzUsuń<3
No nie wierze. Ross zazdrosny o Jane! Nigdy bym o tym nie pomyślałam. Rozdział jak zwykle mega. Dawaj nam tu nexta. Now! ;D
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńOj Sylwia :( Nie przejmuj się komentarzami ... twoje blogi są najlepsze ! Uwielbiam je ! I nie mogę sie doczekać nexta <33
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy przeczytasz ten komentarz, ale ja chciałam Cię przeprosić, bo czytam Twoje blogi, od kiedy tylko udostępniłaś 1 roździał w The Real Story, a jeszcze nigdy nic nie skomentowałam.. A więc piszesz genialnie, ale o tym dobrze wiesz, a ja jestem uzależniona od wszystkich Twoich blogów, parę razy dziennie patrzę, czy może gdzieś nie dodałaś roździału.. A ten roździał jak zawsze świetny i już nie mogę się doczekać nexta ^^ Nie przejmuj się małą liczbą komentarzy, bo i tak my wszyscy czytamy Twoje blogi <3
OdpowiedzUsuńpiateczka - ja też wchodze pary razy dziennie aby luknąć czy nie ma czegoś nowego :D
UsuńALE jak ma się nie przejmować brakiem komów? Nie jest Bogiem i nie wie ile osób Ją czyta... a po co ma się produkować dla 3 osób? Komentarze dają siłe na to aby pisać nexty! :D
Są komy=są nexty=a jak są nexty to jest radocha xD
Ale i tak Sylwia wie, że pisze super i że my ją kochamy :D
UsuńTak ale im więcej komów tym większa motywacja do pisania ;3
UsuńBOSKI rozdział Ross zazdrosny o Jane ahh :D Dawaj mi tu szybko next :)
OdpowiedzUsuńJa czytam twoje rozdziały ZAWSZE <33 Ostatnio mam problemy z komentowaniem, bo raz mi się dodają, a raz nie... Rozdział świetny i czekam na next ale PROSZĘ! Ja ciebie BŁAGAM! Ross on musi zostać Naughty a jak zakocha się w Jane... ;// Ale czekam na next i jestem ciekawa, co się dalej stanie <33
OdpowiedzUsuńSkoro się zakocha, to sie i odkocha xD
Usuń