sobota, 10 maja 2014

Rozdział 28



- Hej spokojnie. Nie można grzeczniej?
- Do Ciebie? Nie można! No, ale… po co tu przyszedłeś.
- Pogadać sobie z tobą.
- Wiesz nie mam ochoty gadać z takimi ludźmi jak ty.
- Hej! To moja gadka! A wiesz ja właśnie mam ochotę pogadać sobie z ludźmi takimi jak ty. – powiedział i usiadł na moim łóżku. – Ah czekaj! – powiedział, wstał i poszedł zakluczyć drzwi. Nie ukrywam, ze trochę się przestraszyłam, ale starałam się tego nie okazywać. Blondyn usiadł ponownie koło mnie tylko, ze trochę bliżej. – Spokojnie nic Ci nie zrobię.
- Wiesz… ty masz tupet. Najpierw próbujesz mnie przelecieć, potem wygadujesz sekrety, a teraz przychodzisz sobie tutaj jakby nic się nigdy nie wydarzyło.
- Wiesz muszę chwilę odpocząć. Przed chwilą trochę zabawiłem się z Larą… ale ona nie dorasta do pięt swojej kuzynce. – westchnął
- Spałeś z jej kuzynką? – zapytałam z obrzydzeniem.
- Ahh… a co ty myślisz? Słuchaj ona stosowała jakieś okrężne ruchy i teraz jak tego użyłem na Larze, to musiała wgryzać się w poduszkę, żeby tylko nie krzyczeć. – mówił tak podnieconym głosem, jak 13- latka kiedy sprzedaje jakąś plotę swojej koleżance. Patrzyłam się na niego z zaciekawieniem. Że ten facet nie ma wstydu? Eh… ale teraz nie mogę zrobić nic jak tylko czekać, aż się uspokoi. W sumie skoro już przeżył swoją upojną noc, to rzeczywiście przyszedł sobie tylko ze mną pogadać? Szanse są nikłe, ale zawsze. – Te okrężne ruchy… szkoda, że Lara tak nie umie, bo wtedy na pewno bym jej nie zostawił.
- To znaczy, że chcesz ją zostawić?
- No tak. Wiesz może się trochę zmieniłem, ale chciałbym dziewczynę, która ma też coś w łbie.
- Że co? – zapytałam, bo nie mogłam uwierzyć w żadna literę w tym zdaniu.
- Znaczy wiesz, musi mieć cycki, tyłek i ryj w miarę ładny, no i jeszcze żeby dało się poruchać. – powiedział. No tak typowy Ross… - ale wiesz, przestają mnie kręcić takie kiedy umieją tylko nawijać o ciuchach. Ile można?
- No wiesz… tylko takich zawsze szukałeś, więc co się dziwisz?
- Może masz racje, ale mniejsza o to. Nom. Więc teraz ty coś powiesz?
- Ale co masz na myśli?
- Wiesz… będziecie jeszcze kiedyś z Brandonem?
- A co Cię tak to obchodzi?
- Bo wiesz, ja nie lubię kiedy facet nie szanuje kobiety… - powiedział. Po tych słowach wybuchłam śmiechem i śmiałam się przez dobre 10 minut. Ross powoli wyglądał na zirytowanego, ale nic nie mówił. Po chwili wytarłam łzy, które miałam od śmiechu i spojrzałam się na niego.
- Haha, a ty niby… hahah… szanujesz?
- Wiesz mi chodzi o to, że kiedy ją wykorzystuje, bo laski, które ja mam to same mi do łóżka wskakują, a on Cię po prostu zmuszał. Jak jakąś szmatę… - powiedział. Nagle pochmurniałam. Tak wiem jaka wtedy byłam, ale… - Chwila kiedyś mówiłaś, ze on Cię z czegoś wyratował i dlatego mu się dawałaś. Więc powiesz wreszcie o co chodziło.
Spojrzałam się na koniuszki palców. W końcu mam okazję się komuś wygadać. Co prawda był to ten farbowany palant, ale wiem, ze będzie mnie słuchał.
- Wiesz najpierw z powodu rodziców, to ja… zaczęłam brać. Głównie ekstazy, ponieważ to mój kuzyn dostarczał… no ale zaczęłam się mu robić dłużna, więc Brandon za wszystko zapłacił co do centa. No więc, to jest pierwszy powód. Drugi to taki, ze moi rodzice w pewnym okresie w ogóle o mnie nie dbali. Nie zostawiali mi kasy na jedzenie, picie i ubrania. Byłam głodna, bo kiedy ich nie ma w domu to nie mają kiedy zrobić zakupów, więc chodziłam głodna i spragniona. Zawsze coś się znalazło, ale to było nikłe resztki. To było zanim dostali awans, więc dostawaliśmy nędzne grosze. Nie tak jak teraz. Więc z powodu braku płynów i tego jedzenia zachorowałam. Moja nerka przestała pracować. Poszłam do lekarza i okazało się, ze mam tylko… jedną nerkę. Gdyby Brandon nie oddał mi jednej swojej pewnie bym już nie żyła… - nagle się rozkleiłam. Jak taki cudowny chłopak, który dał mi życie, mógł się zmienić w takiego palanta. Wszystko przez to, że życie zabrało mu siostrę. Zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Ross tylko wpatrywał się we mnie.

- Nie rozumiem, dlaczego się zmienił. Tylko przez ten wypadek? – pokiwałam głową. – Co jak co, ale to on chciał za Ciebie zapłacić i z własnej woli oddał Ci tą nerkę, więc nie byłaś mu nic winna! – krzyknął ze złością. – Sorka, ze tak krzyczę, ale z powodu tego, ze mam do czynienia z kimś kto nie myśli tylko o zakupach i został tak potraktowany po prostu zaczynam wariować. To jakby ktoś tak wykorzystywał moją siostrę.
- Ross uspokój się! Było minęło. Mam nadzieję, ze odczepił się ode mnie raz na zawsze…
- Nie lubię jak jesteś smutna. Wolę jak na mnie krzyczysz! Albo jak wychodzisz tak seksownie z wody jak dzisiaj. Stara normalnie mi stanął. – nagle jego głos się rozluźnił i się rozmarzył. Jednak ja nadal byłam zrozpaczona i płakałam. Ross chwilę patrzył się w sufit, po czym spojrzał jak coraz bardziej się rozklejam. – Nie płacz. Hej! – pomachał mi ręką, przed oczami. – Hej! Nie płacz! – po tych słowach lekko się uśmiechnęłam. Niestety blondyn chyba źle to odebrał. Usiadł jeszcze bliżej mnie i mocno mnie pocałował. Nie miałam siły protestować. Nawet nie chciałam. Zrobiło mi się przyjemnie. Poprawiał mu humor. Powoli i delikatnie jego ręce powędrowały w dół mojej bluzki. Zaczął powoli podciągać ją w górę, jakby się bał, ze zaraz pacnę go w ręce. Na razie jednak nic nie robiłam. Po chwili byłam bez bluzki. Ale uznałam, że jest to trochę nie fair, więc szybko ściągnęłam również blondynowi koszulkę . Najbardziej zdziwiło mnie to, że dalej mnie całował, ale jego ręce leżały swobodnie na łóżku. W ogóle mnie nie dotykał. Łał! Zawsze mówił o sobie otwarta księga, a co chwilę mnie zaskakuje! Po chwili przestał i spojrzał się na mnie rozpalonym wzrokiem. Szybko wzięłam bluzkę i ją założyłam. Po chwili odsunęłam się od blondyna.
- Tego nie było. – powiedziałam.
- Ja i tak wiem, ze było i ty nie zaprzeczysz. – powiedział Ross usatysfakcjonowany i rozłożył się na łóżku. – Wiesz teraz dałaś mi się dłużej pocałować i do tego zdjąć bluzkę. Jeszcze parę razy do Ciebie poprzychodzę i w końcu się to stanie!
- Możesz pomarzyć.
- Marzyłem już wiele razy. Za każdym razem byłaś ostra. – powiedział, a ja spojrzałam się na niego z obrzydzeniem. – Ale przyszedłem Cię spytać o jedno?
- No o co?
- Dasz mi tą ostatnią szansę na korepetycje? Ta laska u której dziś byłem nie umiała tłumaczyć.
- To dziwne, bo ona dorabia jako korepetytorka… - powiedziałam i uśmiechnęłam się do blondyna. Wiedziałam, że nie mógł się skupić, bo ta dziewczyna, choć tłumaczyła świetnie - nie była mną. Przypuszczam, że blondyn po prostu albo się do mnie przyzwyczaił albo lubił patrzeć na moje cycki. Albo jedno i drugie.
- Kłamiesz. –  powiedział. Zaprzeczyłam głową. – W każdym razie nic mi od niej nie weszło… Wiec zgadzasz się?

Nie wiem co ja znowu odwalam. Nie wiem gdzie ja mam głowę. Nie wiem o sobie nic, bo jak zwykle musiałam ulec. Zgodziłam się.


________________________________________________________________________________

Komentujcie!

2 komentarze:

  1. OMG całowali się xD ale troche słodko jak na Naughty Ross'a xD ale i tak super, ahh jeszcze troche i mu się da xD Czekam na nexta !

    OdpowiedzUsuń