Jak sama nazwa wskazuje Rossy jest naughty ;)
- Jane wstawaj! - krzyknęła moja mama, a ja nadal gniłam w moim wielkim łóżku. - Wstawaj do cholery!
- No już... która godzina? - zapytałam nadal nie podnosząc się ani centymetra z łóżka.
- Już 6.00!
- Mamo na serio? Ja mam szkołę na 9.00! Czemu zawsze mnie budzicie kiedy wychodzicie do pracy? - zapytałam z oburzeniem.
- Słuchaj mnie dziecko. Toi twój pierwszy dzień w nowej szkole. Nie chcę żebyś zaczęła od spóźnienia się w pierwszy dzień.
-A el żeby budzić mnie 3 godziny wcześniej? - zapytałam, niestety nie uzyskałam odpowiedzi.
- Już jutro wstań sobie kiedy chcesz, ale dziś masz być ogarnięta! - powiedziała mama po czym usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Chciałam się jeszcze chwilę przespać, ale głos matki z rana zawsze tak mnie rozbudzał, ze dźwięczał mi w uszach tak, ze nie mogłam spać. Powoli zwlekłam się z łóżka i na czworakach podeszłam do szafy. Złapałam się za klamkę, podciągnęłam i już stałam wyprostowana przed drzwiami. Wybrałam stały zestaw. Mianowicie koszulka, jeansy i trampki. Ja uważam to za normalny sportowy strój, ale ludzi z mojej poprzedniej szkoły uznają mnie za babo-chłopa. Cóż, ale nie dlatego z niej odeszłam. Moi rodzice uznali, ze taka perfidna szkoła nie nadaje się dla kogoś tak inteligentnego jak ja. I w sumie mieli rację. Nie jestem jakaś wybitnie uzdolniona, ale denerwują mnie osoby, które myślą, ze nieuctwo to jakaś moda i ich zaleta. Przenieśli mnie do jakieś prywatnej szkoły. Mam nadzieje, ze ludzie tam są bardziej ogarnięci niż właściwie wszędzie indziej. W mojej nowej szkole mam jedną znajomą taką można powiedzieć nawet, ze przyjaciółkę. Ma na imię tak samo jak ja czyli właściwie Jane, ale na obozie nazywałam ją JJ i tak zostało. Jest bardzo mądra z tego co wiem, ale tak dokładnie to jej nie znam. Tydzień na obozie, chyba nie za bardzo umie zbliżyć ludzi.
Zeszłam na dół na śniadanie i włączyłam telewizję. leciał jakiś nudny program o niedźwiedziach polarnych, ale jakoś to przebolałam i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Wzięłam ulubione płatki cynamonowe i zjadłam je w mgnieniu oka. Spojrzałam na zegarek. Już siódma? Cholera czas tak szybko płynie, ale i tam mam jeszcze 2 godziny do szkoły. Usidłam na kanapie i zaczęłam oglądać program. Po chwili zasnęłam.
- MMM... która godzina? - zapytałam samej siebie, przeciągając się po całej kanapie. - O cholera 8.20!
Krzyknęłam i szybko wybiegłam z domu prawie zapominając zamknąć drzwi. Do szkoły mam pół godziny, a wolę nie natrafić na coś co mnie z lekka opóźni.
Po zaplanowanej pół godzinie dotarłam do szkoły. Szkoła jak szkoła budynek niczym się nie wyróżniał. Podeszłam do drzwi i popchnęłam je.
Moim oczom ukazała się istna zróżnicowana dżungla. Były tu dziewczyny podobne do mnie jak i nie wyglądające na 16 lat. Wręcz przeciwnie. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie było ich na okładce Play Boy'a jakie czytał mój chłopak Brandon. Były tu wyznaczone dokładne grupy takie jakie widziałam w filmach. Naukowcy, popularsi, nerdy i tak dalej. No dobra Jane zbierz się w sobie i poszukaj JJ.
- Jane! - usłyszałam za sobą krzyk.
- JJ? Nie poznałam Cię! - krzyknęłam do dziewczyny.
- Co ty tu robisz? Zaraz fiza?
- Wiesz dopiero przyszłam, bo tak jakby z lekka zaspałam.
- Chodź lepiej, bo gościu od fizy nie jest zbyt łagodny. - powiedziała.
Weszłyśmy na lekcję. Nie było jeszcze nauczyciela, ale w klasie panował taki sam chaos jak na korytarzu. Chciałam się przyjrzeć mojej nowej klasie. bardzo prosty schemat. Banda dzikusów - czyli niedojrzałych chłopaków, których kręcą tylko cycki, no ale tak jak w każdym gimnazjum. Banda idiotek z jakąś blondyną na czele, która wydawała się trochę mądrzejsza od reszty dziewczyn i chyba chodziła z blondynem z tej drugiej grupy, bo cały czas puszczał jej oczko i nadgryzał wargę i vice versa. No i grupka normalnych znających swoją pozycję i szacunek ludzi. Nasuwało mi się jedno pytanie. Serio? I to jest ta prywatna szkołą dla uzdolnionych osób. Jak zwykle moi rodzice i w tym ja się. przeliczyli.
do sali wszedł nauczyciel, który nie wyglądał, az tak groźnie jak to mówiła JJ, ale w klasie znacznie się uspokoiło.
- Dzień dobry. Widzę, że mamy nową uczennicę. Przedstaw się dziecko.
- Jestem Jane prze pana.
- PRZE PANA! HAhahhaha! - ryknęli chłopacy z ostatnich ławek.
- Lynch! Uspokój się albo znowu wylądujesz w kozie. - powiedział nauczyciel kierując się do jednego z chłopaków. Teraz wyraźniej mu się przyjrzałam. Lynch? Ten Ross Lynch. Wiem, ze jest tam gdzieś sławny, ale że wylądowałam z nim w klasie. W dodatku jest debilem. No to super się składa.
- O. Wiedzę, że jesteś świetna z mojego przedmiotu i w ogóle bardzo mądra z Ciebie dziewczyna.
- KUJONKA! - krzyknął jakiś chłopak, a Ross znów parsknął śmiechem.
- Lynch!
- Tak PRZE PANA? Hahahha! - powiedział z ironią.
- Uspokój się! W sumie to nie robi Ci różnicy skoro i tak będziesz miał poprawki w sierpniu. - powiedział nauczyciel i definitywnie wygrał tą wojną, bo blondyn oparł się naburmuszony o krzesło.
Lekcja przebiegła spokojnie i kilka razy nawet zaskoczyłam nauczyciela. Po lekcji wszyscy zaczęli się pakować i nauczyciel zawołała Ross'a do siebie. Z ciekawości zaczęłam pakować się wolniej.
- Proszę pana! Na serio? Poprawki w sierpniu? Nie da się czegoś...
- Oczywiście, że się da. Popraw oceny i będzie okej.
- Ale ja nie umiem się uczyć.
- To se znajdź korepetytorkę.
- E ty nowa! - krzyknął blondyn. Podniosłam głowę i zobaczyłam, ze Ross i nauczyciel wpatrują się we mnie. - Dasz mi korki! U mnie około 19.00.
- Panie Lynch wypadałoby zapytać o jej zdanie.
- Ale to jest jasne, ze chce. W końcu ma okazję pobyć w towarzystwie gwiazdy.
- Lynch!
- No w sumie... - zaczęłam powoli. Tak szczerze z jednej strony wiedziałam, ze tego pożałuję, ale z drugiej chciałam udowodnić temu debilowi jaki jest tępy. - Mogę.
- Widzi pan? - powiedział blondyn i oboje wyszliśmy z sali. - Te laska!
- Jane.
- Nie ważne. Dziś u mnie o 19.00. Tu masz ulicę i nie każ mi czekać.
- Wiesz mógłbyś być trochę grzeczniejszy.
- Widać kotku, ze jeszcze mnie nie znasz. - dodał i poszedł w przeciwną stronę. Sądzę, że szybciej pożałuję tego niż sądziłam. Spotkałam się z typowym Naughty Boy'em.
- No już... która godzina? - zapytałam nadal nie podnosząc się ani centymetra z łóżka.
- Już 6.00!
- Mamo na serio? Ja mam szkołę na 9.00! Czemu zawsze mnie budzicie kiedy wychodzicie do pracy? - zapytałam z oburzeniem.
- Słuchaj mnie dziecko. Toi twój pierwszy dzień w nowej szkole. Nie chcę żebyś zaczęła od spóźnienia się w pierwszy dzień.
-A el żeby budzić mnie 3 godziny wcześniej? - zapytałam, niestety nie uzyskałam odpowiedzi.
- Już jutro wstań sobie kiedy chcesz, ale dziś masz być ogarnięta! - powiedziała mama po czym usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Chciałam się jeszcze chwilę przespać, ale głos matki z rana zawsze tak mnie rozbudzał, ze dźwięczał mi w uszach tak, ze nie mogłam spać. Powoli zwlekłam się z łóżka i na czworakach podeszłam do szafy. Złapałam się za klamkę, podciągnęłam i już stałam wyprostowana przed drzwiami. Wybrałam stały zestaw. Mianowicie koszulka, jeansy i trampki. Ja uważam to za normalny sportowy strój, ale ludzi z mojej poprzedniej szkoły uznają mnie za babo-chłopa. Cóż, ale nie dlatego z niej odeszłam. Moi rodzice uznali, ze taka perfidna szkoła nie nadaje się dla kogoś tak inteligentnego jak ja. I w sumie mieli rację. Nie jestem jakaś wybitnie uzdolniona, ale denerwują mnie osoby, które myślą, ze nieuctwo to jakaś moda i ich zaleta. Przenieśli mnie do jakieś prywatnej szkoły. Mam nadzieje, ze ludzie tam są bardziej ogarnięci niż właściwie wszędzie indziej. W mojej nowej szkole mam jedną znajomą taką można powiedzieć nawet, ze przyjaciółkę. Ma na imię tak samo jak ja czyli właściwie Jane, ale na obozie nazywałam ją JJ i tak zostało. Jest bardzo mądra z tego co wiem, ale tak dokładnie to jej nie znam. Tydzień na obozie, chyba nie za bardzo umie zbliżyć ludzi.
Zeszłam na dół na śniadanie i włączyłam telewizję. leciał jakiś nudny program o niedźwiedziach polarnych, ale jakoś to przebolałam i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Wzięłam ulubione płatki cynamonowe i zjadłam je w mgnieniu oka. Spojrzałam na zegarek. Już siódma? Cholera czas tak szybko płynie, ale i tam mam jeszcze 2 godziny do szkoły. Usidłam na kanapie i zaczęłam oglądać program. Po chwili zasnęłam.
- MMM... która godzina? - zapytałam samej siebie, przeciągając się po całej kanapie. - O cholera 8.20!
Krzyknęłam i szybko wybiegłam z domu prawie zapominając zamknąć drzwi. Do szkoły mam pół godziny, a wolę nie natrafić na coś co mnie z lekka opóźni.
Po zaplanowanej pół godzinie dotarłam do szkoły. Szkoła jak szkoła budynek niczym się nie wyróżniał. Podeszłam do drzwi i popchnęłam je.
Moim oczom ukazała się istna zróżnicowana dżungla. Były tu dziewczyny podobne do mnie jak i nie wyglądające na 16 lat. Wręcz przeciwnie. Zaczęłam się zastanawiać, czy nie było ich na okładce Play Boy'a jakie czytał mój chłopak Brandon. Były tu wyznaczone dokładne grupy takie jakie widziałam w filmach. Naukowcy, popularsi, nerdy i tak dalej. No dobra Jane zbierz się w sobie i poszukaj JJ.
- Jane! - usłyszałam za sobą krzyk.
- JJ? Nie poznałam Cię! - krzyknęłam do dziewczyny.
- Co ty tu robisz? Zaraz fiza?
- Wiesz dopiero przyszłam, bo tak jakby z lekka zaspałam.
- Chodź lepiej, bo gościu od fizy nie jest zbyt łagodny. - powiedziała.
Weszłyśmy na lekcję. Nie było jeszcze nauczyciela, ale w klasie panował taki sam chaos jak na korytarzu. Chciałam się przyjrzeć mojej nowej klasie. bardzo prosty schemat. Banda dzikusów - czyli niedojrzałych chłopaków, których kręcą tylko cycki, no ale tak jak w każdym gimnazjum. Banda idiotek z jakąś blondyną na czele, która wydawała się trochę mądrzejsza od reszty dziewczyn i chyba chodziła z blondynem z tej drugiej grupy, bo cały czas puszczał jej oczko i nadgryzał wargę i vice versa. No i grupka normalnych znających swoją pozycję i szacunek ludzi. Nasuwało mi się jedno pytanie. Serio? I to jest ta prywatna szkołą dla uzdolnionych osób. Jak zwykle moi rodzice i w tym ja się. przeliczyli.
do sali wszedł nauczyciel, który nie wyglądał, az tak groźnie jak to mówiła JJ, ale w klasie znacznie się uspokoiło.
- Dzień dobry. Widzę, że mamy nową uczennicę. Przedstaw się dziecko.
- Jestem Jane prze pana.
- PRZE PANA! HAhahhaha! - ryknęli chłopacy z ostatnich ławek.
- Lynch! Uspokój się albo znowu wylądujesz w kozie. - powiedział nauczyciel kierując się do jednego z chłopaków. Teraz wyraźniej mu się przyjrzałam. Lynch? Ten Ross Lynch. Wiem, ze jest tam gdzieś sławny, ale że wylądowałam z nim w klasie. W dodatku jest debilem. No to super się składa.
- O. Wiedzę, że jesteś świetna z mojego przedmiotu i w ogóle bardzo mądra z Ciebie dziewczyna.
- KUJONKA! - krzyknął jakiś chłopak, a Ross znów parsknął śmiechem.
- Lynch!
- Tak PRZE PANA? Hahahha! - powiedział z ironią.
- Uspokój się! W sumie to nie robi Ci różnicy skoro i tak będziesz miał poprawki w sierpniu. - powiedział nauczyciel i definitywnie wygrał tą wojną, bo blondyn oparł się naburmuszony o krzesło.
Lekcja przebiegła spokojnie i kilka razy nawet zaskoczyłam nauczyciela. Po lekcji wszyscy zaczęli się pakować i nauczyciel zawołała Ross'a do siebie. Z ciekawości zaczęłam pakować się wolniej.
- Proszę pana! Na serio? Poprawki w sierpniu? Nie da się czegoś...
- Oczywiście, że się da. Popraw oceny i będzie okej.
- Ale ja nie umiem się uczyć.
- To se znajdź korepetytorkę.
- E ty nowa! - krzyknął blondyn. Podniosłam głowę i zobaczyłam, ze Ross i nauczyciel wpatrują się we mnie. - Dasz mi korki! U mnie około 19.00.
- Panie Lynch wypadałoby zapytać o jej zdanie.
- Ale to jest jasne, ze chce. W końcu ma okazję pobyć w towarzystwie gwiazdy.
- Lynch!
- No w sumie... - zaczęłam powoli. Tak szczerze z jednej strony wiedziałam, ze tego pożałuję, ale z drugiej chciałam udowodnić temu debilowi jaki jest tępy. - Mogę.
- Widzi pan? - powiedział blondyn i oboje wyszliśmy z sali. - Te laska!
- Jane.
- Nie ważne. Dziś u mnie o 19.00. Tu masz ulicę i nie każ mi czekać.
- Wiesz mógłbyś być trochę grzeczniejszy.
- Widać kotku, ze jeszcze mnie nie znasz. - dodał i poszedł w przeciwną stronę. Sądzę, że szybciej pożałuję tego niż sądziłam. Spotkałam się z typowym Naughty Boy'em.
Super nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńzajebiste *,* dawaj nastęny <33
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
OdpowiedzUsuńFajny ale przypomina mi jeden który czytałam ... Został zawieszony ale no prawie identyk jak ten. Ross też był wredotą i też miał dostawać korki z matmy no i był nastawiony w stronę sexu :P
OdpowiedzUsuńhah też go czytałam i wiem że zawieszony ale widziałam jeszcze jeden podobny, ale mój spróbuje zrobić inaczej i mam nadzieje ze nie skopiuje ;) a matma dlatego, że chyba najtrudniejsza ;)
OdpowiedzUsuńSylwia tamten blog mi się podobał i w sumie fajnie jak pójdziesz tym tropem :D Szkoda,że tamten zawiesozny bo chciałam wiedzieć czy ta wredna osobowość blodnaska była tylko ,,maską" . To jak zaczął płakać przy tej dziewczynie co dawała mu korki było ciekawym zwrotem akcji...
OdpowiedzUsuńtez mi sie podobał bo ja lubię tez takie trochę erotiko opowiadania hah, ale ja spróbuję tego nie skopiować, ale będzie trudno, ponieważ temat złego chłopaka zwykle ciągnie sie tylko w jedna stronę ;)
UsuńCzekam na next i trochę pikantnych zdarzeń nie zaszkodzi dodać ;P
Usuńerotiko sceny sa obowiązkowe ;)
UsuńUUu to mega ;D Nie czytałam Twojego pierwszego bloga tak szczerze... ale chyba się skuszę na jego lekturę :D Ok nie spamie już !! :D
UsuńFajny rozdział :) przeczytałam narazie jeden rozdział i mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne! Szkoda tylko, że jest trochę literówek i błędów, bo wtedy przyjemniej, by się czytało. Nie patrząc na to naprawdę fajna tematyka!
OdpowiedzUsuń