niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 18



Szłam za blondynem, który coraz bardziej przyspieszał kroku. Domyślałam się, ze wraca do Lary. Biedaczka! Ten debil nawet nie zna jej imienia. No, ale kto bogatemu zabroni być idiotą? No właśnie! Nikt!

Wyszliśmy ze szkoły, ja pokierowałam się w prawo, a on w przeciwną stronę. Szłam sobie spokojnie ścieżką, kiedy nagle przejechał samochód, który zatrzymał się obok mnie. Trochę się przestraszyłam, ale kiedy opuścił szyby zobaczyłam, ze w środku siedzi Brandon. Nadal była wystraszona, ale trochę mniej.

- Możemy pogadać? – zapytał.

W sumie sama chciałam z nim pogadać, ale na pewno nie na ulicy. Kazałam mu jechać do mojego domu. Zaproponował, ze mnie podwiezie, ale ja odmówiłam. Wolałam nie ryzykować.

Kiedy już doszłam do drzwi samochód tam na mnie czekał. Weszłam na podest, a Brandon zrobił to samo. Czekał, aż otworzę drzwi.

Oczami Ross’a
Nie wierzę, ze udało mi się ją przekonać! Ale ta jej historia. Pff… chłopak mógł się zabrać za nią od razu, a nie partoczyć się prawie przez cały obóz. Z dziewczynami trzeba krótko, inaczej stają się pewniejsze i mniej chętne. Oczywiście nie w moim przypadku. Na mnie dziewczyny zawsze będą miały ochotę, no może oprócz Jane. Ale co z niej za dziewczyna? Zero dekoltu, spódniczek, makijażu… ona się nie liczy. Co prawda czasami mnie intryguje, ale… nie!!! Ross! Ty jesteś od niej o niebo lepszy. Hah tylko o niebo? O wiele więcej! Zacznijmy, ze ty masz się czym pochwalić. Ona też w sumie… na plaży miała takie cycki, że aż się chciało złapać, ale skubana musiała się tak przytulić, że nawet spojrzeć się nie dało. Oczywiście nie przeszkadzało mi to, ze naga dziewczyna się do mnie przytula, tylko szkoda, że ja byłem ubrany. Ale spokojnie! Po co się nią przejmujesz. Teraz idziesz dokończyć to co zacząłeś z… yyy… Larą tak myślę. Mam tylko nadzieję, że Jane namówi tego fagasa na to żeby zaczęli od nowa, a szczególnie na to żeby poszedł ze mną do tej durnej kliniki.

Doszedłem do drzwi dziewczyny i zapukałem. Od razu usłyszałem jak schodzi na dół.
- Ross? Myślałam, ze nie wrócisz!
- Niby dlaczego? Tak mnie podnieciłaś, że nie mogłem przestać o tobie myśleć.
- Nawet przy bracie, który miał wypadek? – zapytała z niepokojem.
- Jakim bracie? A! Tak… - potwierdziłem, bo nagle sobie przypomniałem jaki kit wcisnąłem tej głupiej lasce. – To jak kończymy?
- Jasne! – powiedział dziewczyna przygryzając wargę.
Wszedłem z nią do domu i od razu poszliśmy do sypialni. Szybko ją rozebrałem, a ona mnie. Nasz stosunek też był szybki, ale mogę stwierdzić, że był naprawdę dobry. No, ale znając siebie, wstałem ubrałem się i skierowałem się ku drzwiom.
- Ross? Gdzie ty idziesz?
- Wiesz… skończyliśmy, więc chyba mogę spadać.
- Ale myślałam, ze jeszcze zostaniesz?
- To źle myślałaś. – powiedziałem, ale nagle szybko zastanowiłem się nad swoimi słowami. Jeśli teraz ją wkurzę to nici z naszej następnej zabawy. – Przepraszam… po prostu martwię się o brata. - skłamałem.
- Rozumiem. – powiedziała dziewczyna współczującym tonem.
- Ale dam Ci coś w nagrodę. – powiedziałem i szybko wepchnąłem jej język do ust.
- Mmmm… dzięki, ale wolałabym twój język gdzie…
- To następnym razem. Cześć! – powiedziałem i opuściłem dom blondynki.
Szybko skierowałem się do kompletnie innego domu. Mam namyśli zmianę domu z erotycznej i seksownej blondynki, na dom z przemądrzałej i nudziarskiej szatynki. Tak właśnie. Mam na myśli Jane.

Oczami Jane
Weszliśmy do środka. Brandon usiadł na kanapie zaraz naprzeciwko mnie. Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę. Chyba myślał, ze mam zacząć rozmowę. Nie zważałam na to, ze to on poprosił mnie o rozmowę, bo ja tez miałam mu coś do przekazania.
- Barndon… chciałam tylko powiedzieć, ze chce zacząć od początku. – powiedziałam patrząc się w swoje kolana.
- Serio? – zapytał zdziwiony.
- Co Cię tak dziwi?
-  Wiesz przyszedłem to aby Cię za wszystko przeprosić. Za to co robiłem tobie przez ten cały czas. Nie wiedziałem, ze chcesz do mnie wrócić.
- Wiesz… chodzi o to, ze wiem dlaczego taki byłeś. To wszystko przez ten wypadek. Rozumiem, ze jesteś dalej w szoku..
- Już nie jestem. Ciężko było, ale już się pozbierałem, dlatego przyszedłem Cię przeprosić.
- No więc? – zapytałam z nadzieją.
- Jasne. – powiedział i podszedł do mnie. Złożył na moich ustach czuły pocałunek chyba po raz pierwszy od czasów obozu. – Jane. Muszę już iść. Wiesz… szkoła!
- No tak jasne. Nie będę Cię zatrzymywać. – powiedziałam i odesłałam go do drzwi. Czułam jednak, ze nie do końca się zmienił.
- Tylko wiesz… mogłabyś nosić bardziej seksowne rzeczy. Wiesz zawsze mnie łatwiej tak przekonasz.
- Potwór. – powiedziałam ze śmiechem.
- Ale to prawda. Kiedy założysz seksowne ciuszki zgodzę się na wszystko.
- Wiesz, chyba muszę się teraz pogodzić z tym, ze nie na wszystko się zgodzisz. – powiedziałam i pożegnałam blondyna.

Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Po 5 minutach ktoś zadzwonił do drzwi. Byłam pewna, ze to Barndon.
- Barndon. Jak zwykle czegoś zapomniałeś… Ross? Co ty tu robisz?
- I co pogodziłaś się z Brandonem?
- Co Cię tak to obchodzi?
- Nie lubię kiedy jesteś smutna.
- Hahahahahahhhahahh! To chyba twoje najgorsze kłamstwo! Chwila… - dodałam podejrzanym tonem. – Chciałeś żebym się z nim pogodziła, bo chodzi o te twoje badania!
- Wow! Niby jesteś taka mądra, ale od razu tego nie załapałaś. Typowe dla kujonów.
- Wiesz co? Tak pogodziłam się z nim, ale ty na tym nie skorzystasz! A teraz wynoś się z mojego domu!
- Nie! Czekaj, czekaj, czekaj! To ja Cię przekonałem prawda? Więc to dzięki mnie się z nim pogodziłaś.- powiedział blondyn. W sumie to miał w tej kwestii rację, ale ja byłam nieugięta.
- Chyba coś powiedziałam.
- Nie wyjdę dopóki nie powiesz mi czy zapytasz się go o te badania. No chyba, ze dasz mi się pocałować z języczkiem. – dodał zadziornym tonem.
- Nigdy! Wynoś się!
- Nie.
- Dzwonię po policję!
- A sobie dzwoń. I co im powiesz, że wpuściłaś mnie do domu, a teraz mam się wynosić. Nic Ci nie zrobiłem, więc oni najwyżej wyśmieją Ci się w twarz. – powiedział z satysfakcją. No tak, to brzmiało rozsądnie, ale skoro on mnie przyciska, to czemu ja nie mogę?
- A co mi za to dasz?
- Targujesz się jak dziecko. – powiedział po czym wstał i objął mnie w pasie.
- No nie! Znów to robisz?
- Tak, robię, bo wiem, ze tak najszybciej Cię przekonam.
- A sobie obejmuj mnie ile chcesz.
- Może posunę się dalej? – zapytał i zaczął przybliżać swoją twarz do mojej, a do tego podciągać mi koszulkę.
- Okej! DOBRA! Wiesz co zawsze ta sama taktyka. Robisz się już nudny.
- Byłaby inna gdybyśmy poszli o krok dalej. Wiesz o co mi chodzi?
- To niech lepiej nie chodzi.
- Czyli co? Zgadzasz się?
- Dobra. 
- To idziemy do niego. - dodał.
- Czekaj, ale teraz?
- Tak. Jessica do mnie dzwoniła, mówiła że niedługo pożegnam się ze swoim słodkim życiem. – poskarżył się blondyn.
- Dobra, ale musisz chwilę zaczekać.
- Na co? – zapytał zniecierpliwiony.
- Chcesz żebym łatwo go przekonała?
- Tak!
- To czekaj! – powiedział i ruszyłam na górę. Pomyślałam, ze to co powiedział mi Brandon o „seksownych ciuszkach” ułatwi mi zadanie. Oczywiście nie robiłam tego dla Ross’a. Ale mam nadzieję,  że po tym w końcu się odczepi.

Podeszłam do mojej szuflady na dole łóżka i wyjęłam z niej obcisłą bluzkę wzorowaną na gorset, to tego mega krótkie spodenki. Były to chyba najkrótsze jakie posiadałam. Odkrywały mi połowę tyłka. Wyjęłam także moje znienawidzone koturny. Poszłam do łazienki i w końcu użyłam kosmetyków, których nigdy w życiu nie tknęłam. Zrobiłam sobie czarne kreski na oczach, które potem podkreśliłam maskarą, do tego pomalowałam usta na czerwono. Miałam już wychodzić z toalety, ale zabrakło mi odwagi. I ja przebieram się w takie coś dla Ross’a? Nie, jeszcze dlatego żeby ten dupek się ode mnie odczepił. No dobra wychodzę.

Pojawiłam się a schodach i spojrzałam w dół. Ross był odwrócony plecami do mojej osoby.
- No nareszcie! – odezwał się blondyn, który właśnie się obrócił. – O! Mój! Boże! Yyyyeyeemmeyeyem…  Ross nie mógł wykrztusić słowa, co mnie trochę speszyło, ale i wkurzyło.
- Już cicho! Już się lepiej nie odzywaj. Widzisz mnie tak ostatni raz!
- Bo ja wiem? – powiedział blondyn i zrobił mi zdjęcie.
- Usuń to!
- Okej, okej, - powiedział jednak tylko wyłączył telefon, zostawiając zdjęcie w telefonie. – Aż mi stanął. – dodał dość zgryźliwym tonem.
- Może go uspokoję. – powiedziałam rozbawionym tonem, jednak zauważyłam, ze nastolatka zbiło to z tropu.
- Że co? – wydukał zmieszany.
- No widzisz… taki macho a jak przychodzi co do czego to stoisz i się lampisz.
- Nigdy mi się to nie przytrafiło, bo zawsze trafiałem na dziewczyny, które… no wiesz… wszystko od razu. Ale ty też nie musisz trzymać mnie na dystans. – powiedział po czym szarpnął mnie za rękę i przyciągnął do siebie i zaczął się o mnie ocierać. – Czujesz go? – zapytał już nie tylko tonem typu „choć pożartujemy sobie na zboczone tematy” tylko jakby naprawdę był tak podniecony, ze nie mógł już wytrzymać.  Odepchnęłam chłopaka całej siły.
- JESTEŚ OBRZYDLIWY I OKROPNY! Nie wierzę, że to dla Ciebie robię!
- To uwierz. Wiedziałem, że oczaruje Cie urok…
- Rossiego? - dogryzła, bo wiedziałam, że blondyn nie lubi tego przezwiska.
- Nie mów tak! – krzyknął zdenerwowany chłopak.
- Czy łaskawie możesz się ruszyć? – zapytałam z udawanym taktem.
- Tsa… - odpowiedział krótko. – Ale ty wyjdź pierwsza.
- Nic z tego! – powiedziałam i wypchnęłam chłopaka przed siebie. Mam nadzieję, że Brandon się zgodzi i wszystko wróci do normy. Mam nadzieje, ze do tej lepszej normy z czasów, gdzie ja z Ross’em w ogóle nie gadaliśmy oprócz naszych korepetycji.


_________________________________________________________________________________

Myślicie, ze Jane uda się przekonać Brandona? I czy jest to dziecko Ross'a. I kiedy jego rodzina się dowie. I wreszcie! Myślicie, ze Ross kiedykolwiek pocałuje Jane w usta?
 Komentujcie ;)


8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3
    Czekam na kolejny!!!
    Tak, Ross na 100% pocałuje kiedyś Jane w usta <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle pytań i tak mało odpowiedzi ;// Jestem taka ciekawa, co będzie dalej! Uwielbiam twojego bloga :33 i oczywiście czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. ŚWIETNIE! <3 <3 <3
    Pocałuje go na pewno :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział uuu *o* będzie się działo ale scenka +18 taka e no marna jeżeli chodzi o Ciebie xD Myślę,że Barndon na nią poleci a Ross ją obroni xD nie wiem... moze za to go pocałuje ? xD a ten bachorek myślę,że jest wymyślony aby wkurzyć Ross'a a co do rodzinki to jestem mega ciekawa JAK się dowiedzą więc tego no na NEXTA czekam z niecierpliwością :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie chciałam się rozpisywać w scenę 18 bo była mało istotna dla rozdziału ;)

      Usuń
    2. ale to jeden z Twoich atutów xD szkoda,że pominęłaś ale mimo to rozdział i tak świetny ; )

      Usuń
  5. jejku rozdział świetny jsksndksjkfn
    Kiedy pojawi sie następny? :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, będą razem z Jane :D ja to wiem :D A co do Brandona to chyba uda jej się go przekonać. Czekam na nexxtaa <3

    OdpowiedzUsuń