Możesz mi postawić tą pałę!
Następne
lekcje nie były wcale takie ciężkie. Może dlatego, że nie siedziałam na nich z
Ross’em. Biologia była znienawidzonym przeze mnie przedmiotem. Oceny miałam z
niej świetne, ale po prostu była nudna. Potem mieliśmy chemię. Uwielbiam
chemię.Miałam nadzieję, ze będę w parze z JJ, bo nie chcę się męczyć, by wytłumaczyć jak oddziela się coś, a jak krystalizuje. Te tłumoki, by tego nie załapały. Na moje
nieszczęście JJ musiała iść dziś wcześniej do domu, a wszyscy już dobrali się w
pary. No prawie. Został oczywiście Ross. A dlaczego został? Tego nie wie nikt.
Przecież każda dziewczyna z tego co dziś zauważyłam mdleje na jego widok, a teraz nikt nie chciał być z
nim w parze? No tak, przecież chemii to on zapewne kompletnie nic nie kuma, a to zadanie
jest na ocenę, więc nie ma się co dziwić, ze został sam. Nie miałam chęci by
do niego podejść i powiedzieć, ze niech radzi sobie sam, więc poszłam tylko po
szalkę i wróciłam do stołu. Zaczęłam pracować. Musiałam lekko pochylić się nad
stołem by zobaczyć ile odmierzyłam substancji.
- Mrau!
Spojrzałam się
kto to powiedział. No tak Ross. Dobra Jane. Nie reaguj. To wszystko wyjdzie na korepetycjach. Spojrzałam mu się w oczy. Nagle spanikowałam. Jak mu coś
powiem to mam przechlapane do końca roku, ale przecież nie mogę dać sobą
pomiatać! Nie tylko będę maiła przechlapane u chłopaków, ale też u bandy tych idiotek.
- Gdzie się gapisz?
Może mi pomożesz, a nie stoisz i patrzysz się gdzie nie trzeba. - powiedziałam.
- Już spokojnie.
Patrzę się tam gdzie chcę. Chyba taki ktoś jak ty nie będzie mi mówić co mam
robić!
- Co to
znaczy gdzie chcesz? Spadaj!
- Ostro! Nie za ostro jak na taką mądralę?
- Ostro to
zaraz będzie kiedy obojgu wam postawię pały! – krzyknęła nauczycielka.
- Mi pani
może, ale nie tą w dzienniku…- powiedział Ross.
Przegiął. I
to dosłownie przegiął.
- Doigrałeś
się Lynch. Do dyrektora! Casterwill! Ty go zaprowadzisz!
I co
jeszcze? Jestem tu nowa! Muszę się już opiekować niedorozwiniętym gamoniem. Myślałam, ze w tej szkole spotkam jakieś inteligentne osoby, a jest gorzej niż w poprzedniej. Ja nawet nie za bardzo wiem, gdzie jest ten dyrektor. A nie chwila. Już kojarzę przechodziłam tamtędy
- Oczywiście.
- I dopilnuj
żeby tam wszedł.
Wyszliśmy z sali.
Skręciliśmy w prawo i potem już szliśmy prosto. Nasza sala była trochę daleko
od gabinetu dyrektora, więc było jasne, ze nie wrócimy zbyt szybko.
- Hej ty!
Czemu nic nie mówisz?
- Może bym
mówiła gdybyś nie był takim palantem. Choć wiesz? Wystarczyłoby mi gdybyś wreszcie zapamiętał jak mam na imię w końcu mam Cię uczyć. Będziesz się do mnie zwracał ty albo ej.
- Jasne ze
je znam.
- Oh
doprawdy? Jak brzmi?
- Jessica. A nie chwila to ta moja blondyneczka.
- Jesteście razem?
- Jesteście razem?
- Nie, jakoś
nie lubię długotrwałych związków. Wtedy trzeba się uganiać za tylko jedną
laską. To zbyt wielkie ograniczenie. Wolę jedną na kilka dni. Wtedy lepsza zabawa.
- Dlaczego
ty nie szanujesz kobiet? – zapytałam tak spokojnym tonem jakbym gadała sobie z nim od zawsze.
-
Oczywiście, ze je szanuję jak one się szanują.
- Mnie jakoś
nie chce Ci się szanować.
-
Powiedziałaś kobiet, a nie dziewczynek ubierających się w ciuchy, które ja
mógłbym nosić.
- To czemu się
patrzyłeś na mój tyłek? - zapytałam oburzona.
- Tak go do
mnie wypinałaś, ze aż nie dało się oderwać wzroku.
- Wcale go
nie wypinałam!
- Jak nie, przecież...
- Jak nie, przecież...
- Dalej idź sam! W sumie to i tak tutaj. - wskazałam na drzwi do gabinetu
Nagle z sali
wyszedł dyrektor. Gdy nas zobaczył zrobił się bardzo zmęczony i
zniecierpliwiony.
- Panno Casterwill? Pani pierwszy dzień, a pani już tu? A no tak... Lynch
- Niech się go
pan zapyta. Ja nie chcę tego słuchać.
- O nie moja
droga damo, ty też wejdź.
- Dlaczego?
- Od Ciebie
przynajmniej dowiem się prawdy, a nie będę musiał słuchać jego kolejnej
wymówki.
Weszliśmy do
gabinetu dyrektora. Jego wystrój w porównaniu do wystroju szkoły był
średniowieczny, ale bardzo przytulny. Usiadłam na jednym krześle, ten debil na
drugim, a pan dyrektor na swoim fotelu.
- No więc
słucham?
- To było
tak… - zaczął Ross
- Lynch! Ty się
potem wypowiesz. Panno Jane proszę mówić.
- Prze pana
czy naprawdę muszę to mówić?
- Az tak
źle?
- Kiedy
nauczycielka powiedziała, ze mi postawi pałę to ja powiedziałem „dobrze” i to
wszystko. – powiedział Ross.
- Czy tak
było? – zapytał dyrektor zwracając się do mnie.
Nie
wiedziałam co odpowiedzieć. Oczywiście nie chciałam kryć Ross’a, ale nie
chciałam mówić, że Ross chciał, żeby nauczycielka postawiła mu JEGO pałę.
- Ja, no ja…
- Wysłów się
Casterwill. – powiedział dyrektor.
- Tak, tak
było.
- Czyli jak?
Jesteś pewna, ze tak było? Nie musisz się bać on i tak w końcu się doigra. –
powiedział dyrektor i uciszył Ross’a, który właśnie miał się odezwać.
- Było tak
jak mówił. - skłamałam nie wiedzieć czemu.
- No dobrze. - powiedział zrezygnowany dyrektor - Wierzę Ci. Nie będę rozmawiać z panią nauczycielką, ale za to lądujesz w kozie
na 2 tygodnie.
Wyszliśmy z
gabinetu. Poszłam szybko w prawo, by tylko uniknąć kolejnej zaczepki Ross’a.
Niestety on był szybszy. Złapał mnie z ramię i zatrzymał.
- Czego ty
chcesz?
- Czemu na
mnie nie zakablowałaś?
- Nie
chciało mi się słuchać krzyków dyrektora, rozumiesz? W pierwszy dzień nie chcę być z tobą kojarzona.
- Co chcesz
w zamian? – zapytał, a ja otworzyłam szeroko oczy.
- Co proszę?
- Co mam
zrobić?
- Zostawić mnie w spokoju. Boże... ta szkoła jest okropna.
- Hmmm… nie
da rady. Korki pamiętasz?
- Nie
obchodzi mnie to! Ty jesteś nienormalny! Chciałam tu się wyedukować, a nie patrzeć na idiotów śmiejących się z wszystkiego.
- Gadaj co
mam zrobić, albo nie będę taki miły już nigdy!
- To teraz jesteś miły? Chyba Ci jeszcze trochę daleko! Wiesz co
skoro tak bardzo Ci zależy, wystarczy, ze będziesz wiedział jak mam na imię!
- Jasne!
Jessica! Nie chwila…J...Ja...
- Jane! Mam na imię Jane! Tak trudno zapamiętać?
- Jasne, no
nieważne. Przyjdź dziś o tej 19 – powiedział Ross, który zwrócił się w przeciwnym kierunku i wyszedł ze szkoły.
Jak on śmie? Tak mnie traktować? Do tego mam chłopaka. Tak mam chłopaka. Nie będę się dla niego
rozbierała. Never!
Było już po
dzwonu, więc wyszłam do domu, w oczekiwaniu na najgorszy wieczór mego życia.
Korki z Ross’em Lynch’em.
_________________________________________________________________________________
Piszcie co myślicie? oczywiscie erotiko sceny tez bedą
ja chce nexta :)
OdpowiedzUsuńNext, nex i jeszcze raz next. Kurde współczuje jej :D
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta!! Plis! <33 rozdzial genialny *.* masz talent
OdpowiedzUsuńHmm *Deja vu*
OdpowiedzUsuńnext... :D