sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 3

Nowy i liczę na wasze komentarze ;)


Wróciłam już do domu. Moich rodziców nie było zresztą jak zwykle. Pracują od 6.00 do 23.00 nawet w weekendy więc, nie często mogę się z nimi spotkać. Weszłam po schodach. Drzwi były otwarte. Trochę mnie to zdziwiło, bo choć w Ameryce nie zamykamy drzwi ja zawsze to robię i byłam pewna, ze dziś też je zamknęłam. Weszłam na korytarz i zdjęłam buty. Udałam się do salonu by sobie coś obejrzeć. Gdy tylko weszłam do salonu krzyknęłam. Na kanapie ktoś siedział, a nie wyglądał na żadnego z moich rodziców. Nagle obrócił się i wstał.

- Ahh, to tylko ty. – powiedziałam. Był to mój chłopak – Brandon. Miał on blond, piękne zielone oczy i jasną karnację. Niestety miał pewną wadę. Podszedł do mnie i objął mnie w biodrach. Pocałował mnie mocno w usta. Później przejechał mi językiem po dolnej wardze. Powoli zaczynał podciągać mi bluzkę. Próbowałam ją opuścić, ale Brandon był silniejszy ode mnie.
- Co? Nie chcesz? – zapytał nadal mnie całując i próbując ściągnąć mi spodnie.
- Nie, nie chce!
- Wiesz, ze nie przyjmuję odmowy. – powiedział i ściągnął mi całą bluzkę.
- Proszę zostaw mnie! Zostaw!!! – krzyknęłam kiedy spróbował ściągnąć mi spodnie.
- Podaj mi jeden powód… - mówił całując mnie po szyji
- Nie chcę! Rozumiesz?
- Nie starczy mi taki powód.
- Dobra zrobię to! Ale później.
- Dlaczego nie teraz?
- Muszę iść pouczyć koleżankę.
- Na pewno?
- Tak.
- Dobra będę tu jutro o tej samej porze. Tylko włóż jakąś lepszą bieliznę. – krzyknął i wyszedł.
Ubrałam bluzkę, usiadłam na kanapie i zaczęłam ryczeć. No właśnie to jest ta wada. Ten wariat jest nienormalny. Często tu tak przychodzi i robi więcej niż dzisiaj. Boję się z nim zerwać, ale i tak nie mogę tego zrobić. Boję się, że coś mi zrobi. Jestem po prostu bezradna. Nie mogę teraz się rozklejać. W końcu idę do Ross’a. Jemu na pewno nie pokażę, ze jestem słaba.

Poszłam na górę i się przebrałam. Zabrałam potrzebne rzeczy i udałam się do tego debila.
Już jestem pod drzwiami. No okej to pukamy. Otworzył mi jakis blondyn, którego nie znałam.
- Cześć ja do Ross’a. Przyszłam go uczyć.
- Cześć Riker. Ross jest na górze.
- Dzięki, a powiesz mi, które drzwi?
- Pierwsze na lewo. A tak w ogóle to jak masz na imię?
- Jane, przepraszam że się nie przedstawiłam. Dobra to ja już pójdę.

Weszłam po schodach i weszłam w pierwsze drzwi, które wskazał mi Riker. Zobaczyłam jak Ross coś śpiewa podczas grania na gitarze.
-„Yeah I’m fallin for you!...”
- Tsa! - odpowiedziałam na słowa tej piosenki.
- O już jesteś. – powiedział Ross bez żadnego przejęcia.
- Mogę iść jeśli chcesz.
- Nie, miejmy to za sobą i tak muszę się podciągnąć z tej fizy.
- No dobra, to gdzie mogę usiąść?
- Jak chcesz możesz na łóżku.
-Wiesz chyba wybiorę biurko.
- Na pewno? W końcu ja, ty i łóżko…
-Okej... może najpierw fiza, a potem rób se to co ty... lubisz
- No dobra jeny…
Ross podszedł do biurka i usiadł przy mnie. Zaczęłam mu tłumaczyć cały temat. Nastolatek jakoś próbował to zrozumieć i nie szło wcale tak źle. Kiedy już po 2 godzinach udało mi się coś z niego wyskurać byłam potwornie zmęczona. Nagle Ross’a ktoś zawołał, więc blondyn zszedł na dół. Z powodu tego zmęczenia chciałam po prostu iść spać.
Podeszłam do łóżka i po prostu na nie padłam. Momentalnie zamknęłam oczy, ale starałam się nie zasnąć, co przychodziło mi z trudem.

- Hej ty! Halo obudź się! Yyy… Jane…? Tak, Jane. Jane obudź się!
Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą Ross’a.
- Mhhh, która godzina?
- 23.00
Momentalnie zerwałam się z łóżka.
- Co, ale jak to?
- Tak to!
- Dlaczego mnie nie obudziłeś?
- Wiesz z jakiegoś powodu tak słodko spałaś… nie,żartuje, tak naprawdę to ładnie sobie odsłoniłaś dekolt kiedy spałaś i, aż nie chciałem odwrócić wzroku.
- Tak, fajnie tylko, ze jest teraz za późno żebym wracała do domu. Świetnie rodzice mnie zabiją!
- Możesz spać tutaj u mnie albo jak wolisz ze mną. – powiedział po czym się uśmiechnął.
- Ty sobie żartujesz prawda?
- Nie niby dlaczego? Wszystko mam. Gumki…
-  Przestań!
- O jeny, ale czego ty się boisz.
- Słuchaj jedyne czego teraz chce to wrócić do domu!
-Ale…
- Teraz!
-Nie możesz. Zadzwoń do rodziców i powiedz, że śpisz u koleżanki, a tymczasem będziesz spała tu. Mojej siostry nie ma, więc możesz spać u niej.
- Dlaczego nagle chcesz żebym u ciebie została? Przed chwilą mnie nienawidziłeś.
- Nie chcę, ale jeśli ktoś Cię zabije to będzie na mnie, a nie chce psuć swojego wizerunku.
- Czyli liczy się tylko wizerunek. Boże gdzie moi rodzice mnie wysłali?
- Ale…
- Pokaż mi gdzie są drzwi do tego pokoju.
- Na prawo.
Poszłam do tego pokoju. Weszłam do środka. Był prawie cały różowy, ale nie miałam zbytniej siły się mu przyglądać. Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam.


Nagle coś mnie obudziło. Spojrzałam na prawo i okropnie się przestraszyłam.

_________________________________________________________________________________
Liczę na jakieś komenty moi drodzy! ;)

4 komentarze:

  1. Super rozdział :0 Zresztą tak jak każdy. Nie mogę się doczekać nextów .Mam nadzieję , że szybko dodasz .

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam jutro na nexta Co do rozdziału boski jak każdy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG! Zaczepisty! Nie mogę się doczekać następnego! Jestem ciekawa co tam takiego było, że się wystraszyła XD

    OdpowiedzUsuń