niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 19

To was mam nadzieję, że zaskoczy. Życzę miłego czytania erotyczni ludzie, ponieważ następnego się chyba nie będziecie mogli doczekać ;) Zapraszam!



Wsiedliśmy do samochodu. Do mojego samochodu. Nie za bardzo blondynowi się podobało, ze prowadzi dziewczyna i w dodatku ja. Jednak nie to było najgorsze. Przez całą drogę ślinił się na mój dekolt. Przez to nie umiałam skupić się na drodze. Do tego przez dziury na ulicach obiekt „ślinienia” Ross’a cały czas podskakiwał. Raz odruchowo spojrzałam na jego spodnie i się zaśmiałam.
- Co?
- Nic, nic… - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Naprawdę chcesz to zrobić dla mnie?
- Uh! Nie robię tego dla Ciebie!
- Więc dla kogo?
- Właściwie to nie wiem. Może zawrócę?
- Nie, nie, nie, nie , nie!
- Jak chcesz? – powiedziałam po czym zatrzymałam się na parkingu. – Jesteśmy!
Wysiedliśmy z auta. Kazałam Ross’owi zaczekać przed domem, co nie za bardzo spodobało się chłopakowi, ponieważ nie lubił słuchać rozkazów, szczególnie jak on to mówił „od ludzi takich jak ja”.
Zadzwoniłam do domu Brandona. Blondyn jak tylko otworzył drzwi to zmierzył mnie wzrokiem i szeroko się uśmiechnął. Wziął mnie za rękę i wprowadził do domu.

- Widzę, ze czegoś chcesz, bo się tak ubrałaś. Muszę Ci jednak powiedzieć, ze mnie przekonałaś.
- Tak? To świetnie, ze Cię przekonałam. Mogę już iść.
- Haha. Sprytna! Lubię takie, Ale powiedz chociaż o co chodzi.
Wytłumaczyłam wszystko blondynowi, po za faktem kogo tak naprawdę ma zabrać do kliniki. Lepiej żeby teraz tego nie wiedział. Dowie się przy klinice. Mam nadzieję, ze tam nie odstawi żadnej sceny. Barndon lekko mnie pocałował. Bałam się, ze znowu mnie zaatakuje, ale nie tym razem. Odprowadził mnie do drzwi.
- No dobra. Masz to załatwione. – powiedziałam po opuszczenie domu.
- Świetnie! – powiedział Ross obojętnym tonem i wsiadł do auta razem ze mną.
- Teraz tylko potrzebna jest próbka twojej ukochanej Jessicy.
- No tak, ale czego ja potrzebuję.
- Bo ja wiem… nie puszczam się jak ta twoja blondyna.
- Zamknij się! – krzyknął oburzony.
- Dobra jesteśmy koło Jessicy, Leć ją przekonaj, a ja jadę do domu. – powiedziałam i wysadziłam chłopaka zaraz obok domu blondynki.

Oczami Ross’a
Wysiadłem z samochodu Jane. No dobra. Teraz tylko zadzwonić i z górki. Ross przecież ty się niczego nie boisz.
Zadzwoniłem. Drzwi otworzyła mi Jessica.
- Możemy pogadać? – zapytałem, a dziewczyna o dziwo się zgodziła.
Usiadłem na kanapie w salonie zaraz obok blondynki. Złapałem ją za ręce i zacząłem odgrywać moją rolę.
- Jessica… postanowiłem wziąć za siebie odpowiedzialność i zająć się tym dzieckiem razem z tobą.
- Naprawdę? Czy mówisz tak dlatego, ze Ci zagroziłam.
- Jakbym mówił tak tylko dlatego, ze mi groziłaś to poszedłbym do Ciebie od razu. Wiesz musiałem to przemyśleć. Pozbierać się po tym. Teraz jestem tego pewien. – kłamałem jak z nut.
- Naprawdę! Mój kochany. – krzyknęła dziewczyna i rzuciła mi się na szyję całując mnie dość mocno. Z przyzwyczajenia włożyłem jej język do ust.
- Ale wiesz co? Słyszałem, że lepiej zrobić sobie badanie krwi, by wiedzieć, ze dziecku nic nie jest… - powiedziałem z udawaną troską.
- Naprawdę tak myślisz? No więc jedźmy! – powiedziała po czym zaciągnęła mnie na dwór i zadzwoniła po taksówkę. Pojechaliśmy do mojej zaufanej lekarki. Pfff… zaufanej. Jej córka zrobi dla mnie wszystko, a od kiedy ją przeleciałem jest jak moja służebnica, co mnie oczywiście ani trochę nie przeszkadza.

Weszliśmy do gabinetu. Złapałem Jessicę, za rękę kiedy pobierano jej krew. Nie wiedziałem, że ona tak bardzo się tego boi. W łóżku była jak dzika lwica, która na pewno nie boi się czegoś tak głupiego, jak pobieranie krwi. Kiedy już było po wszystkim Jessica wyszła z gabinetu, a jeszcze chwilę zostałem.
- Ross? Na co czekasz? Mam innych pacjentów.
- Mogę dostać tą krew?
- Dlaczego?
- A nie wygada się pani?
- Wiesz jestem zaufana osobą. Twoich rodziców nie znam, więc wprawdzie nie mam komu powiedzieć tego co ty chcesz teraz mi.
- Ehh, no dobrze. Chodzi o to, ze moja przyjaciółka bardzo potrzebuje tej krwi, żeby zawieść ją do innej kliniki.
- I tylko tyle? Raczej nie powinnam tego robić, ale proszę – powiedziała i dała mi buteleczkę z krwią, którą schowałem do kieszeni. – Dzięki i do widzenia. – powiedziałem i wyszedłem z gabinetu.

Odwiozłem Jessicę do domu i powiedziałem, ze wpadnę jutro, po czym pojechałem od razu do Jane. Nie wiem czemu, ale chyba się do niej przyzwyczaiłem. Generalnie zauważyłem, ze bywałem u niej codziennie. Może ja się w niej… nie! Nie, nie, nie… ja i miłość? Po pierwsze długotrwały związek do mnie nie pasuje. A po drugie: ona jest z o wiele niższej półki, a ja nie mogę psuć sobie szacunku w szkole. I do tego jeszcze ja z nią? Imitacją dziewczyny, która ubierze się jak kobieta dopiero kiedy jest to potrzebne? No proszę… Zresztą ja nawet jej nie lubię! Chyba… Nie, nie. Ja na pewno jej nie lubię! Niby co takiego ona dla mnie zrobiła. No dobra moje oceny się poprawiły, do tego mam załatwione te testy, nigdy nie dała mi w twarz, a byłem dla niej chamski i ją rozbierałem. Jej! Jakby tak pomyśleć to zrobiła dla mnie dużo. Do tego jeszcze ta akcja z jej rodzicami. Ona tak by można rzec mnie obroniła… ale ona i tak ma daleko to mnie, więc ja nie mogę spotykać się z kimś takim. Do tego ona jest jakąś zakonnicą ni to pocałować, ni to wyruchać. To co z nią zrobić. Oglądać seriale, wychodzić do sklepu? Nie lubię, dziewic, które nie są chętne, chociaż tak szczerze nie mam 100% pewności czy ona na pewno nią jest. Oczywiście, że jest bo jak mogłaby oprzeć się mnie? Tak, tak nikt nie może oprzeć się Ross’owi the Boss!

Doszedłem do domu szatynki. Zadzwoniłem do drzwi i kiedy tylko je otworzyła ostro zmierzyłem ją wzrokiem. No tak znów wygląda jak facet.
- Mam krew. – powiedziałem.
- Świetnie, tylko jest mały problem. Testy na ojcostwo robi się kiedy dziecko się urodzi…
- Co, ale! – zacząłem krzyczeć, ale dziewczyna mi przerwała.
- Spokojnie. Jest ten test przed urodzeniem, tylko, ze on kosztuje 10 razy drożej.
- Kasa to dla mnie nie problem.
- Wiem. – powiedziała dość poirytowanym tonem.
Nagle coś mnie tknęło. Zupełnie straciłem moją naturę Bad Boy’a. Podszedłem do szatynki i ją uścisnąłem. Nie wiem co się ze mną działo?
- Yyy… Ross? Wszystko okej? – zapytała dziewczyna.

Oczami Jane
Stałam jak wazon, ponieważ Ross, ten sam Ross co zawsze przytulił mnie i po raz pierwszy nie przytulił mnie tak jakby chciał mnie przelecieć.
- Dziękuję. – powiedział po chwili.
Okej… Z nim jest coś poważnie nie tak. Blondyn coraz bardziej mnie ściskał. Nagle puścił i spojrzał mi się w oczy. Jego usta rozchyliły się do pocałunku. Już prawie był przy mojej twarzy…
- Ross! JA mam chłopaka! – powiedziałam i szybko uciekłam z więzów blondyna. Na szczęście znów uniknęłam pocałunku z nim.
- Wiem, ale to nie przeszkadza żebym całował kogokolwiek. Pamiętaj ja robię co chcę. – powiedział znów tym swoim tonem.
- No jasne, ale mógłbyś uszanować innych.
- JA szanuje kogo chcę!
- Wiesz co i może właśnie za takie gadanie nigdy nie chciałam Cię pocałować!
- Chciałaś i to nie raz… - powiedział pewnym tonem.
- Nie, ale teraz chcę. – powiedziałam, a Ross spojrzał się na mnie.
- Serio?
- Tak całuj mnieeeeee… ale w dupę! – krzyknęłam oburzona. – Jak możesz mówić, ze chcesz szanować kogo Ci się żywnie podoba? Szanuje się wszystkich! Bez wyjątku.
- Szanuje ludzi, którzy siebie szanują.
- Mnie nie szanujesz.
- Takie życie.
- Okej… Wiesz co? Odwołuję Brandona. Wychowuj to powalone dziecko razem z tą dziwką! – powiedziałam i chciałam wyrzucić tego pajaca za drzwi, ale ten złapał mnie pod kolana i zarzucił na plecy. – Co ty robisz? Postaw mnie na ziemi!!! – zaczęłam bić go pięściami po plecach, ale to nic nie dawało. Blondyn był za silny.
- Wiesz co? Ja tez mam tego dosyć! – krzyknął blondyn ostrym tonem i było widać, że nie żartuje. – Ty to potrafisz faceta rozpalić. Laska, która mnie odpycha mnie pociąga. Może nie jesteś najlepiej ubrana, ale wiem co kryjesz pod bluzką i dziś to wszystko będzie moje.
- Czekaj co ty do mnie mówisz?
- To nie jest jasne do cholery! Nie jestem gwałcicielem, ale mój jak to się naukowo mówi – popęd seksualny – chyba eksplodował.
- Nie pozwolę zostaw mnie! Natychmiast!
- Pozwolisz kiedy już się za Ciebie zabiorę!
- Nigdy!
- Oj, spokojnie! Każda dziewica do Ross’a hyca.
- Ale ja nie jestem… jedną z nich – dokończyłam lekko zmieszana. Miałam mu powiedzieć, że mój chłopak mnie wykorzystuje i ze nie jestem dziewicą?
- Trudno, ale będziesz. Sory, ale mój Bad Boy właśnie eksplodował!


Chciałam krzyczeć, ale Ross rzucił mnie na łóżko i położył się na mnie podpierając się rękami. I co ja mam zrobić? Marzę o tym żeby teraz weszli tu moi rodzice. Nie wiedziałam, ze on potrafi być do czegoś takiego zdolny. Wiedziałam, że lubi być niegrzeczny, ale żeby kogoś do tego zmusić? Nie wiem co mam teraz zrobić. Będę się wydzierać, szarpać, zeby tylko się uwolnić i czekać aż to wszystko się skończy.

_________________________________________________________________________________

No moi drodzi jesteście ciekawi co będzie dalej? To poczekacie sobie do jutra ;) albo i dłużej. Nie mam jeszcze zaplanowane co będzie się działo, ale możecie dawać swoje przypuszczenie ;)

12 komentarzy:

  1. Bożee, świetny jak zawsze *o*
    Czekam na nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Miazga! *_* czekam na kolejny.. Ale znajac zycie to ona i tak mu sie wyrwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz zycia!!! :) :) haha sie zobaczy ale juz wymyslilam chyba co bedzie

      Usuń
    2. OMG MEGA *-* niech ją przeleci a co tam xD JUTRO dodaj JUTRO :D

      Usuń
    3. A moze on nie umie latac? :) hah pomysle ale mnie ta opcja tez by pasowala

      Usuń
    4. oj tak i bardzo ładnie opisz to wszystko :D *tak,jestem normalna (kiedy śpię i nic nie mówię)* ale coś mi się wydaje,że serduszko blondaska zaczyna pukać w jej stronę xD no,no :)

      Usuń
    5. No wiesz jak to jest :) naughty boy a milosc? To musi byc ciekawe :)

      Usuń
    6. Kobieta potrafi zmienić człowieka xD ale nie,nie czekam co się stanie po TYM ! *nie mogę sie doczekać*

      Usuń
  3. jejku cudowny rozdział, nie moge sie doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Umcia umcia pękła gumcia XD
    Czekamy na next <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam Twoje rozdziały i za każdym razem eksploduje! <3 Jezu kocham je jak szalona! Każdy jest cudowny i po prostu taki ciekawy, że chce się więcej i więcej i więcej *-* Kiedy możemy się nexta spodziewać? <3 Błagam szybko bo nie wytrzymam! Robisz to specjalnie! ;( Czekam niecierpliwie <3 Całuję ;* /Katarina
    P.S. Udostępnisz w wersji na telefon? =D I wyłącz weryfikację obrazkową ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wersja na telefon jest i za cholere nie wiem jak wyłączyc ta weryfikację ;)

      Usuń