Wsiedliśmy
do samochodu. Do mojego samochodu. Nie za bardzo blondynowi się podobało, ze
prowadzi dziewczyna i w dodatku ja. Jednak nie to było najgorsze. Przez całą
drogę ślinił się na mój dekolt. Przez to nie umiałam skupić się na drodze. Do
tego przez dziury na ulicach obiekt „ślinienia” Ross’a cały czas podskakiwał.
Raz odruchowo spojrzałam na jego spodnie i się zaśmiałam.
- Co?
- Nic, nic…
- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Naprawdę chcesz to zrobić dla mnie?
- Uh! Nie
robię tego dla Ciebie!
- Więc dla
kogo?
- Właściwie
to nie wiem. Może zawrócę?
- Nie, nie,
nie, nie , nie!
- Jak
chcesz? – powiedziałam po czym zatrzymałam się na parkingu. – Jesteśmy!
Wysiedliśmy
z auta. Kazałam Ross’owi zaczekać przed domem, co nie za bardzo spodobało się
chłopakowi, ponieważ nie lubił słuchać rozkazów, szczególnie jak on to mówił
„od ludzi takich jak ja”.
Zadzwoniłam
do domu Brandona. Blondyn jak tylko otworzył drzwi to zmierzył mnie wzrokiem i
szeroko się uśmiechnął. Wziął mnie za rękę i wprowadził do domu.
- Widzę, ze
czegoś chcesz, bo się tak ubrałaś. Muszę Ci jednak powiedzieć, ze mnie
przekonałaś.
- Tak? To
świetnie, ze Cię przekonałam. Mogę już iść.
- Haha.
Sprytna! Lubię takie, Ale powiedz chociaż o co chodzi.
Wytłumaczyłam
wszystko blondynowi, po za faktem kogo tak naprawdę ma zabrać do kliniki.
Lepiej żeby teraz tego nie wiedział. Dowie się przy klinice. Mam nadzieję, ze
tam nie odstawi żadnej sceny. Barndon lekko mnie pocałował. Bałam się, ze znowu
mnie zaatakuje, ale nie tym razem. Odprowadził mnie do drzwi.
- No dobra.
Masz to załatwione. – powiedziałam po opuszczenie domu.
- Świetnie! –
powiedział Ross obojętnym tonem i wsiadł do auta razem ze mną.
- Teraz
tylko potrzebna jest próbka twojej ukochanej Jessicy.
- No tak,
ale czego ja potrzebuję.
- Bo ja wiem…
nie puszczam się jak ta twoja blondyna.
- Zamknij
się! – krzyknął oburzony.
- Dobra jesteśmy
koło Jessicy, Leć ją przekonaj, a ja jadę do domu. – powiedziałam i wysadziłam
chłopaka zaraz obok domu blondynki.
Oczami Ross’a
Wysiadłem z
samochodu Jane. No dobra. Teraz tylko zadzwonić i z górki. Ross przecież ty się
niczego nie boisz.
Zadzwoniłem.
Drzwi otworzyła mi Jessica.
- Możemy
pogadać? – zapytałem, a dziewczyna o dziwo się zgodziła.
Usiadłem na
kanapie w salonie zaraz obok blondynki. Złapałem ją za ręce i zacząłem odgrywać
moją rolę.
- Jessica…
postanowiłem wziąć za siebie odpowiedzialność i zająć się tym dzieckiem razem z
tobą.
- Naprawdę? Czy
mówisz tak dlatego, ze Ci zagroziłam.
- Jakbym
mówił tak tylko dlatego, ze mi groziłaś to poszedłbym do Ciebie od razu. Wiesz
musiałem to przemyśleć. Pozbierać się po tym. Teraz jestem tego pewien. – kłamałem
jak z nut.
- Naprawdę!
Mój kochany. – krzyknęła dziewczyna i rzuciła mi się na szyję całując mnie dość
mocno. Z przyzwyczajenia włożyłem jej język do ust.
- Ale wiesz
co? Słyszałem, że lepiej zrobić sobie badanie krwi, by wiedzieć, ze dziecku nic
nie jest… - powiedziałem z udawaną troską.
- Naprawdę
tak myślisz? No więc jedźmy! – powiedziała po czym zaciągnęła mnie na dwór i
zadzwoniła po taksówkę. Pojechaliśmy do mojej zaufanej lekarki. Pfff… zaufanej.
Jej córka zrobi dla mnie wszystko, a od kiedy ją przeleciałem jest jak moja
służebnica, co mnie oczywiście ani trochę nie przeszkadza.
Weszliśmy do
gabinetu. Złapałem Jessicę, za rękę kiedy pobierano jej krew. Nie wiedziałem, że
ona tak bardzo się tego boi. W łóżku była jak dzika lwica, która na pewno nie
boi się czegoś tak głupiego, jak pobieranie krwi. Kiedy już było po wszystkim
Jessica wyszła z gabinetu, a jeszcze chwilę zostałem.
- Ross? Na
co czekasz? Mam innych pacjentów.
- Mogę dostać
tą krew?
- Dlaczego?
- A nie
wygada się pani?
- Wiesz
jestem zaufana osobą. Twoich rodziców nie znam, więc wprawdzie nie mam komu
powiedzieć tego co ty chcesz teraz mi.
- Ehh, no
dobrze. Chodzi o to, ze moja przyjaciółka bardzo potrzebuje tej krwi, żeby zawieść
ją do innej kliniki.
- I tylko
tyle? Raczej nie powinnam tego robić, ale proszę – powiedziała i dała mi
buteleczkę z krwią, którą schowałem do kieszeni. – Dzięki i do widzenia. – powiedziałem
i wyszedłem z gabinetu.
Odwiozłem
Jessicę do domu i powiedziałem, ze wpadnę jutro, po czym pojechałem od razu do
Jane. Nie wiem czemu, ale chyba się do niej przyzwyczaiłem. Generalnie
zauważyłem, ze bywałem u niej codziennie. Może ja się w niej… nie! Nie, nie,
nie… ja i miłość? Po pierwsze długotrwały związek do mnie nie pasuje. A po
drugie: ona jest z o wiele niższej półki, a ja nie mogę psuć sobie szacunku w
szkole. I do tego jeszcze ja z nią? Imitacją dziewczyny, która ubierze się jak kobieta
dopiero kiedy jest to potrzebne? No proszę… Zresztą ja nawet jej nie lubię!
Chyba… Nie, nie. Ja na pewno jej nie lubię! Niby co takiego ona dla mnie
zrobiła. No dobra moje oceny się poprawiły, do tego mam załatwione te testy,
nigdy nie dała mi w twarz, a byłem dla niej chamski i ją rozbierałem. Jej!
Jakby tak pomyśleć to zrobiła dla mnie dużo. Do tego jeszcze ta akcja z jej
rodzicami. Ona tak by można rzec mnie obroniła… ale ona i tak ma daleko to
mnie, więc ja nie mogę spotykać się z kimś takim. Do tego ona jest jakąś
zakonnicą ni to pocałować, ni to wyruchać. To co z nią zrobić. Oglądać seriale,
wychodzić do sklepu? Nie lubię, dziewic, które nie są chętne, chociaż tak
szczerze nie mam 100% pewności czy ona na pewno nią jest. Oczywiście, że jest
bo jak mogłaby oprzeć się mnie? Tak, tak nikt nie może oprzeć się Ross’owi the
Boss!
Doszedłem do
domu szatynki. Zadzwoniłem do drzwi i kiedy tylko je otworzyła ostro zmierzyłem
ją wzrokiem. No tak znów wygląda jak facet.
- Mam krew. –
powiedziałem.
- Świetnie,
tylko jest mały problem. Testy na ojcostwo robi się kiedy dziecko się urodzi…
- Co, ale! –
zacząłem krzyczeć, ale dziewczyna mi przerwała.
- Spokojnie.
Jest ten test przed urodzeniem, tylko, ze on kosztuje 10 razy drożej.
- Kasa to
dla mnie nie problem.
- Wiem. –
powiedziała dość poirytowanym tonem.
Nagle coś
mnie tknęło. Zupełnie straciłem moją naturę Bad Boy’a. Podszedłem do szatynki i
ją uścisnąłem. Nie wiem co się ze mną działo?
- Yyy… Ross?
Wszystko okej? – zapytała dziewczyna.
Oczami Jane
Stałam jak
wazon, ponieważ Ross, ten sam Ross co zawsze przytulił mnie i po raz pierwszy
nie przytulił mnie tak jakby chciał mnie przelecieć.
- Dziękuję. –
powiedział po chwili.
Okej… Z nim
jest coś poważnie nie tak. Blondyn coraz bardziej mnie ściskał. Nagle puścił i
spojrzał mi się w oczy. Jego usta rozchyliły się do pocałunku. Już prawie był
przy mojej twarzy…
- Ross! JA
mam chłopaka! – powiedziałam i szybko uciekłam z więzów blondyna. Na szczęście
znów uniknęłam pocałunku z nim.
- Wiem, ale
to nie przeszkadza żebym całował kogokolwiek. Pamiętaj ja robię co chcę. –
powiedział znów tym swoim tonem.
- No jasne,
ale mógłbyś uszanować innych.
- JA szanuje
kogo chcę!
- Wiesz co i
może właśnie za takie gadanie nigdy nie chciałam Cię pocałować!
- Chciałaś i
to nie raz… - powiedział pewnym tonem.
- Nie, ale
teraz chcę. – powiedziałam, a Ross spojrzał się na mnie.
- Serio?
- Tak całuj
mnieeeeee… ale w dupę! – krzyknęłam oburzona. – Jak możesz mówić, ze chcesz
szanować kogo Ci się żywnie podoba? Szanuje się wszystkich! Bez wyjątku.
- Szanuje
ludzi, którzy siebie szanują.
- Mnie nie
szanujesz.
- Takie
życie.
- Okej…
Wiesz co? Odwołuję Brandona. Wychowuj to powalone dziecko razem z tą dziwką! –
powiedziałam i chciałam wyrzucić tego pajaca za drzwi, ale ten złapał mnie pod
kolana i zarzucił na plecy. – Co ty robisz? Postaw mnie na ziemi!!! – zaczęłam bić
go pięściami po plecach, ale to nic nie dawało. Blondyn był za silny.
- Wiesz co?
Ja tez mam tego dosyć! – krzyknął blondyn ostrym tonem i było widać, że nie żartuje. – Ty to
potrafisz faceta rozpalić. Laska, która mnie odpycha mnie pociąga. Może nie
jesteś najlepiej ubrana, ale wiem co kryjesz pod bluzką i dziś to wszystko
będzie moje.
- Czekaj co
ty do mnie mówisz?
- To nie
jest jasne do cholery! Nie jestem gwałcicielem, ale mój jak to się naukowo mówi
– popęd seksualny – chyba eksplodował.
- Nie
pozwolę zostaw mnie! Natychmiast!
- Pozwolisz
kiedy już się za Ciebie zabiorę!
- Nigdy!
- Oj,
spokojnie! Każda dziewica do Ross’a hyca.
- Ale ja nie
jestem… jedną z nich – dokończyłam lekko zmieszana. Miałam mu powiedzieć, że
mój chłopak mnie wykorzystuje i ze nie jestem dziewicą?
- Trudno,
ale będziesz. Sory, ale mój Bad Boy właśnie eksplodował!
Chciałam
krzyczeć, ale Ross rzucił mnie na łóżko i położył się na mnie podpierając się
rękami. I co ja mam zrobić? Marzę o tym żeby teraz weszli tu moi rodzice. Nie
wiedziałam, ze on potrafi być do czegoś takiego zdolny. Wiedziałam, że lubi być
niegrzeczny, ale żeby kogoś do tego zmusić? Nie wiem co mam teraz zrobić. Będę się
wydzierać, szarpać, zeby tylko się uwolnić i czekać aż to wszystko się skończy.
_________________________________________________________________________________
No moi drodzi jesteście ciekawi co będzie dalej? To poczekacie sobie do jutra ;) albo i dłużej. Nie mam jeszcze zaplanowane co będzie się działo, ale możecie dawać swoje przypuszczenie ;)
Bożee, świetny jak zawsze *o*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta! <3
Miazga! *_* czekam na kolejny.. Ale znajac zycie to ona i tak mu sie wyrwie :)
OdpowiedzUsuńNie znasz zycia!!! :) :) haha sie zobaczy ale juz wymyslilam chyba co bedzie
UsuńOMG MEGA *-* niech ją przeleci a co tam xD JUTRO dodaj JUTRO :D
UsuńA moze on nie umie latac? :) hah pomysle ale mnie ta opcja tez by pasowala
Usuńoj tak i bardzo ładnie opisz to wszystko :D *tak,jestem normalna (kiedy śpię i nic nie mówię)* ale coś mi się wydaje,że serduszko blondaska zaczyna pukać w jej stronę xD no,no :)
UsuńNo wiesz jak to jest :) naughty boy a milosc? To musi byc ciekawe :)
UsuńKobieta potrafi zmienić człowieka xD ale nie,nie czekam co się stanie po TYM ! *nie mogę sie doczekać*
Usuńjejku cudowny rozdział, nie moge sie doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńUmcia umcia pękła gumcia XD
OdpowiedzUsuńCzekamy na next <33
Czytam Twoje rozdziały i za każdym razem eksploduje! <3 Jezu kocham je jak szalona! Każdy jest cudowny i po prostu taki ciekawy, że chce się więcej i więcej i więcej *-* Kiedy możemy się nexta spodziewać? <3 Błagam szybko bo nie wytrzymam! Robisz to specjalnie! ;( Czekam niecierpliwie <3 Całuję ;* /Katarina
OdpowiedzUsuńP.S. Udostępnisz w wersji na telefon? =D I wyłącz weryfikację obrazkową ;D
wersja na telefon jest i za cholere nie wiem jak wyłączyc ta weryfikację ;)
Usuń